Sytuacja w Tunezji, gdzie w wyniku zamieszek zginęło w ostatnich kilku tygodniach co najmniej 78 osób, wciąż jest bardzo niestabilna. Główna centrala związkowa UGTT podała wczoraj, że powołany w poniedziałek rząd nie uzyskał jej poparcia, wobec czego trzej wspierani przez nią politycy rezygnują z udziału w jego pracach. Według agencji AP oprócz nich dymisję ma również złożyć nowy minister zdrowia.

W różnych miastach Tunezji trwały wczoraj demonstracje, których uczestnicy domagali się zupełnego odsunięcia od władzy Zgromadzenia Demokratyczno-Konstytucyjnego (ZDK) obalonego prezydenta Zina el Abidina Ben Alego. W nowym rządzie ugrupowanie to zachowało kluczowe resorty, oddając opozycji mniej ważne ministerstwa. Aby uspokoić nastroje, tymczasowy prezydent Fuad Mebazza i premier Mohamed Ganuszi zrezygnowali wczoraj z członkostwa w ZDK. W okresie rządów Ben Alego Ganuszi był uznawany za apolitycznego technokratę nieciągnącego profitów z korupcyjnego systemu stworzonego przez prezydenta i jego żonę.

W ostatnich dniach gniew ulicy kieruje się jednak również przeciw niemu i coraz częściej słychać nawoływania do dymisji wszystkich polityków związanych z ZDK.

Na ulicach stolicy kraju Tunisu nadal stoją czołgi, a specjalne oddziały policji duszą w zarodku ponawiające się próby organizowania demonstracji. Obowiązuje ścisły zakaz zgromadzeń i godzina policyjna. Z emigracji wrócił wczoraj do Tunisu jeden z liderów opozycji Moncek Marzouki. Zapowiedział, że weźmie udział w wyborach prezydenckich, które mają się odbyć w ciągu 60 dni.