Zapewne będzie też mowa o nowoczesnych rakietach, które Rosjanie rozmieścili/mają rozmieścić/chcą rozmieścić/grożą, że rozmieszczą (co najmniej jedna z tych wersji jest prawdziwa) w obwodzie kaliningradzkim, czyli tak około 250 km od warszawskich Łazienek, gdzie ministrowie się spotykają.

Wczoraj w sprawie iskanderów wypowiedział się kolega Ławrowa z rządu minister obrony i imiennik, Siergiej Szojgu. Przekaz był prosty (choć skierowany do studentów): Rozmieszczamy tam, gdzie chcemy.

Szojgu nie dodał, że od lat jego kraj wobec innych krajów stosuje zasadę: Nie ważcie się rozmieszczać broni tam, gdzie my nie chcemy.Dotyczy to choćby tarczy antyrakietowej w Polsce. A kto się odważy, ten musi się liczyć z wycelowaniem broni jądrowej w jego stolicę, wizerunkiem histerycznego rusofoba i przy okazji z rosyjskim embargiem na ważne produkty eksportowe.

Dlatego warto, by minister Sikorski podpytał, jak to jest z tą zasadą „rozmieszczamy tam, gdzie chcemy". Może to działa w dwie strony.