Opublikowany kilka dni temu apel włoskiego intelektualisty zwraca uwagę szczególnie na sytuację ludności największego miasta Syrii, Aleppo, które od dwóch lat jest stale obiektem walk między wojskami Baszara al-Asada a rebeliantami. Zdaniem Riccardiego, światowa opinia publiczna ignoruje katastrofę humanitarną, jaka ma miejsce w Syrii.
"Lotnictwo Asada atakuje tereny będące w rękach rebeliantów rakietami i bombami beczkowymi; ci z kolei odpowiadają ostrzeliwując inne dzielnice moździerzami i rakietami domowej roboty. Ludzie cierpią z głodu i braku lekarstw. Dżihadyści szantażują odcięciem odcięciem dostępu do wody." - opisuje w liście sytuację Riccardi i przypomina, że dwumilionowe miasto to trzecie największe skupisko chrześcijan na Bliskim Wschodzie. Włoch wzywa wszystkie zaangażowane w konflikt strony "od Turcji, będącej po stronie rebeliantów, po Rosję popierającej Asada", aby podjęły odpowiedzialność za sytuację i umożliwiły stworzenie "korytarza humanitarnego", by zapewnić dostawy dla cywili. Jak deklaruje, Syrii potrzebna jest interwencja ONZ oraz cierpliwe negocjacje pokojow- bez określonego terminu. "Ocalenie Aleppo jest więcej warte niż zwycięstwo jednej lub drugiej strony" - pisze Riccardi.
Apel intelektualisty poparła ponad setka osobistości z włoskiego i światowego życia publicznego, m.in. laureat pokojowej nagrody nobla biskup Desmond Tutu i były szef francuskiego MSZ Bernard Kouchner.
Andrea Riccardi to założyciel Wspólnoty św. Idziego (Sant'Egidio), katolickiego ruchu świeckich obecnego w ponad 70 krajach na świecie i znanego z pomocy wykluczonym oraz działań na rzecz pokoju. W 1990 roku, dzięki mediacji ruchu doszło do zakończenia trwającej ponad 20 lat wojny domowej w Mozambiku, za co ruch został nominowany do pokojowej Nagrody Nobla. Sam Riccardi był m.in. ministrem ds. współpracy międzynarodowej w rządzie Mario Montiego, a także laureatem nagrody Karola Wielkiego i biografem Jana Pawła II.