O powodach uniewinnienia, czyli potwierdzenia wyroku Sądu Apelacyjnego, będzie można coś bliżej powiedzieć, gdy za 2-3 miesiące opublikowane zostanie uzasadnienie wyroku. „Corriere della Sera" tłumaczy, że proces sądowy i wyroki często rozmijają się z oczekiwaniami polityczno-społecznymi. Podkreśla, że śledczym nie udało się zgromadzić niezbitych dowodów winy i tłumaczy, że prokuratura bardziej ścigała grzech niż przestępstwo.
Druga gazeta Włoch, lewicowa „La Repubblica", która kibicowała prokuraturze publikując objęty procesową tajemnicą transkrypt podsłuchanych rozmów telefonicznych kompromitujących Berlusconiego, nie może się pogodzić z uniewinnieniem. Na trzech stronach streszczając mowę prokuratorską tłumaczy dlaczego Berlusconi jest winien, a uniewinnienie pomyłką. Dziennik pociesza swoich czytelników, że ręka sprawiedliwości jednak dosięgnie byłego premiera, bo obecnie toczą się przeciw niemu dwa inne procesy (o składanie fałszywych zeznań w procesie bunga-bunga i przekupienie świadków).
Prawicowa prasa tryumfuje. Należący do rodziny Berlusconich dziennik „Il Giornale" tytułuje na pierwszej stronie: „Wyrok Kasacji: Afera bunga-bunga to bzdura". „Libero pyta z pierwszej strony: „Silvio uniewinniony. Kto zapłaci za procesy i wyrządzone mu szkody?".
Od początku tego procesu (2010 r.) zdaniem nie tylko zwolenników Berlusconiego motywowani politycznie śledczy chcieli go przede wszystkim skompromitować. Stąd przecieki podsłuchów i innych dokumentów procesowych do mediów. A podsłuchy, z pogwałceniem prywatności wielu osób, zostały założone wszystkim gościom Berlusconiego w jego prywatnych posiadłościach. W ten sposób ujawniono żenujące i kompromitujące szczegóły „kolacji" u premiera, które wyglądały jak żywcem przeniesione z filmów soft-porno lat 70-tych. Berlusconi dzięki temu stał się pośmiewiskiem w kraju i na całym świecie, ale twardego dowodu na to, że korzystał z usług nieletniej prostytutki Ruby nie znaleziono. Niemniej jednak podglądanie przez policję premiera przez dziurkę od klucza sypialni w jego prywatnym domu wzbudziło wiele protestów. Podnoszono, że uczyniono z policji papparazzich.
Jak od początku tego procesu podkreślali eksperci, prokuratura dysponowała zaledwie poszlakami twierdząc, że „oskarżony nie mógł nie wiedzieć" (że Ruby jest małoletnia). Natomiast w mniej sensacyjnym, za to o wiele groźniejszym wątku procesu o wymuszenie, oskarżyciele przeszarżowali. Twierdzili, że gdy Ruby została zatrzymana za kradzież na posterunku policji w Mediolanie, Berlusconi wymusił wypuszczenie jej na wolność stosując groźby na szefie gabinetu komendy policji. Można się domyślać, że prokuratura zarzucając Berlusconiemu przestępstwo quasi mafijne, liczyła na surowy wyrok. W pierwszej instancji rzeczywiście dostał za to aż 6 lat, ale było od początku wiadomo, że wyrok i jego motywacja nie przekonają ani Sądu Apelacyjnego ani Kasacji.