Wiele lokalnych osób dołącza do separatystów tylko dlatego, że płacą oni 15 tys. rubli miesięcznie (red. równowartość 1 tys. złotych). Wiemy, że Rosja nie wypłaca tych pieniędzy już od kilku miesięcy i wielu tak zwanych ochotników rozeszło się po domach. Do poważnych walk tacy ludzie się nie palą, nie chcą ginąć za jakieś dziwaczne idee. Dlatego zawsze kiedy dochodzi do walk muszą interweniować jednostki rosyjskiej armii. Sytuacja jest tam bardzo napięta. Dowódcy separatystów kłócą się z oficerami rosyjskiej armii, którzy chcą tam wszystkim zarządzać. Dochodzi nawet do konfliktów z udziałem funkcjonariuszy FSB. To oznacza, że nie są oni w odpowiednim stanie by przeprowadzać ofensywę.
Jak dzisiaj wygląda ukraińska armia, która po rewolucji na Majdanie nie była w stanie stawić oporu rosyjskiej ofensywie?
W 2016 roku nie ustąpiliśmy z ani jednego metra naszego terytorium. Przeciwnie, to ukraińskie siły zdobyły kilkadziesiąt kilometrów kwadratowych. W ciągu roku przeprowadziliśmy siedem skutecznych natarć. Wiosną 2014 roku nasza armia przypominała siły policyjne w Zimbabwe. Dzisiaj w stanie gotowości bojowej znajduje się ponad 250 tys. żołnierzy. Na Ukrainie ciągle trwa „ukryta mobilizacja", planuje się, że w najbliższym czasie zostanie zmobilizowano jeszcze 40 tys. osób. Jeżeli policzyć służby specjalne, straż graniczną i policję, to w przypadku ewentualnej agresji do broni natychmiast stanie co najmniej 400 tys. ludzi.
Ale separatystów w Donbasie wspiera rosyjska regularna armia.
Obecnie rosyjskich żołnierzy jest tam około 5 tys. Liczba ta ciągle się zmienia. Do tego dochodzą siły separatystów w granicach 40 tys. osób. Ale do walk nadaje się najwyżej jedna trzecia z nich. Biorąc pod uwagę apatię i desperację jaka tam panuje, jeszcze rok i te tereny powrócą pod kontrolę Ukrainy. Gdyby doszło do eskalacji konfliktu, bez rosyjskiej pomocy separatyści nie mieliby żadnych szans. Moskwa musiałaby się zdecydować na otwarty atak na Ukrainę, ponieważ w przeciwnym wypadku dosyć szybko ukraińska armia opanowałaby tam sytuację. Rosjanie wiedzą w jakim stanie znajdują się ukraińskie siły, dlatego nie robią gwałtownych ruchów.