Fabrice Leggeri, dyrektor mającej siedzibę w Warszawie agencji, mówi o „przełomie". Co prawda do tej pory dla Frontexu pracowało około 1,3 tys. strażników, ale byli to funkcjonariusze poszczególnych państw należących do strefy Schengen, którzy podpisywali z unijną centralą krótkoterminowe kontrakty. Nadal nosili mundury swoich krajów, choć z błękitną opaską. Jednak od kilku dni zaczął się proces budowy prawdziwie unijnej formacji.
– Po raz pierwszy będziemy mieli funkcjonariuszy w europejskich mundurach. Na razie jednak nie wiemy, jak będą one wyglądały: konkurs na ich zaprojektowanie zostanie rozpisany na początku grudnia – mówi „Rz" rzeczniczka Frontexu Izabela Cooper.
Kontrola własnych granic to jeden z najważniejszych elementów suwerenności narodowej. Dlatego minister ds. europejskich Konrad Szymański mówi „Rz": – Popieraliśmy wzmocnienie mandatu Frontexu, ale po przeprowadzeniu zmian, które postulowaliśmy. Pierwotnie zakładano stworzenie scentralizowanego systemu kierowanego na podstawie decyzji Komisji Europejskiej. Udało się to jednak zrównoważyć wzmocnieniem roli Rady UE. Europejska straż graniczna ma w tym układzie być uzupełnieniem straży narodowej, a nie ją zastąpić. To szczególnie ważne dla krajów, którym grozi kryzys migracyjny. Z tego też powodu opowiedzieliśmy się za wzmocnieniem mandatu Frontexu, gdy idzie o odsyłanie nielegalnych imigrantów.
Na początek agencja poszukuje 700 funkcjonariuszy. Po przeszkoleniu mieliby oni zacząć pracę na granicach 1 stycznia 2021 r. Chodzi o zwykłych strażników, ale też specjalistów od wykrywania fałszywych dokumentów czy śledczych wyspecjalizowanych w rozpracowywaniu mafii przemytników. Do 2027 r. Frontex zatrudni aż 10 tys. takich funkcjonariuszy: już w przyszłym roku budżet agencji skoczy o 26 proc., do 421 mln euro. Większość nowo zatrudnionych będzie pracować w terenie, ale i tak w ciągu tych ośmiu lat Warszawa dołączy do czterech ośrodków, w których jest najwięcej pracowników zatrudnionych przez Unię: Brukseli, Luksemburga, Strasburga i Frankfurtu.
Minister Szymański zastrzega jednak: – Czy uda się zwiększyć do 10 tys. liczbę strażników europejskich, zależy od uzgodnień przyszłego wieloletniego budżetu Unii, co będzie trudne.