Reklama
Rozwiń
Reklama

Polski facet zawsze gotowy na seks

Błyskawicznie rośnie sprzedaż viagry i jej zamienników. To m.in. efekt intensywnej reklamy.

Aktualizacja: 16.01.2018 12:02 Publikacja: 15.01.2018 18:01

Od połowy 2016 r. sprzedaż leków poprawiających sprawność seksualną rośnie lawinowo

Od połowy 2016 r. sprzedaż leków poprawiających sprawność seksualną rośnie lawinowo

Foto: shutterstock

„Teraz każdy facet jest gotowy do akcji" – mówi posiwiały mężczyzna, który zdejmuje marynarkę, patrząc w oczy zadowolonej kobiecie. We wcześniejszej scenie wychodzi z apteki, a następnie wsiada do czerwonego porsche. Tak wygląda jedna z reklam popularnego preparatu zawierającego sildenafil, produkowanego przez polską firmę farmaceutyczną. Jest to substancja wprowadzona w 1998 roku przez firmę Pfizer. Wspomaga rozkurcz mięśni gładkich w ciałach jamistych, powodując większy napływ krwi do penisa i wywołując erekcję.

Początkowo była sprzedawana wyłącznie pod nazwą Viagra. Z czasem na rynku pojawiły się jej zamienniki, tzw. generyki. Od 2016 roku sildenafil jest dostępny bez recepty. Polska stała się jedynym krajem oprócz Nowej Zelandii, dopuszczającym sprzedaż tej substancji w tak przystępnej formie. A sprzedaż bez recepty rośnie błyskawicznie.

Ruch w aptekach

Z danych firmy IQVIA (dawniej IMS Health), do których dotarła „Rzeczpospolita", wynika, że w 2017 r. sprzedano 2,82 mln opakowań sildenafilu bez recepty. W 2016 r. kupiono ich 648 tys., więc wzrost wynosi aż 335 proc.

Staje się on mniej szokujący, gdy weźmiemy pod uwagę, że w 2016 r. sildenafil był od maja stopniowo wprowadzany na rynek. Jednak szybko rośnie też sprzedaż na receptę, czyli w większej dawce i opakowaniach zawierających więcej tabletek. W 2017 r. sprzedano 4,55 mln opakowań. To o 90 proc. więcej niż w 2016 roku, gdy Polacy kupili ich 2,4 mln.

Jednym z powodów wzrostu może być to, że pomaga on nie tylko przy erekcji. Od kilku lat międzynarodowe towarzystwa kardiologiczne zachęcają lekarzy, by stosowali substancję w niewielkich dawkach przy nadciśnieniu płucnym. Jednak nasi rozmówcy nie mają złudzeń, że główne przyczyny większej sprzedaży leżą w sferze seksualnej.

Reklama
Reklama

Konsultant krajowy w dziedzinie seksuologii prof. Zbigniew Lew-Starowicz mówi, że odsetek mężczyzn mających problemy ze wzwodem od lat wynosi około 10 proc. Jednak dotąd, lecząc się, musieli przełamywać barierę wstydu.

– Blokowała ich przed pójściem do lekarza. Poza tym trudno się do niego dostać, bo seksuologów w Polsce jest około 200 – zauważa.

– Jeśli ktoś dostał kiedyś sildenafil na receptę i wie, że to działa, często woli po prostu pójść do apteki niż umówić się na kolejną wizytę do lekarza – uważa prof. Piotr Gałecki, krajowy konsultant w dziedzinie psychiatrii. – Poza tym czasy się zmieniają i jest więcej luźnych związków. Mężczyzna chce przed randką mieć pewność, że nie nawali.

Cegła zamiast viagry

Dochodzi do tego jeszcze jedna ważna przyczyna. Dotąd w Polsce istniał znaczny rynek podrabianej viagry. Przykładowo w sierpniu 2017 r. CBŚP zlikwidowało największą na świecie fabrykę podrabianych leków, w tym tych na erekcję. Działała w powiecie sępoleńskim (woj. kujawsko-pomorskie), a wyprodukowano w niej 200 tys. tabletek. Rok wcześniej podobną fabrykę rozbito pod Bydgoszczą.

Takie tabletki często zawierają szkodliwe substancje. Np. w 2016 roku u handlarza spod Radomia znaleziono „viagrę", mającą w składzie pył z cegieł, pastę do podłogi i barwniki do tkanin. – Sprzedaż sildenafilu bez recepty miała za zadanie choć częściowo ograniczyć czarny rynek. Choć nikt nigdy na świecie z nim nie wygrał – mówi prof. Lew-Starowicz.

Wejściu takich leków do aptek towarzyszyła intensywna reklama, przedstawiająca świat eleganckich mężczyzn i chętnych kobiet. Jeden ze spotów utrzymany był w klimacie „Ojca chrzestnego". – Musisz być twardy i sprawny. W pełni gotowy – mówił mężczyzna ucharakteryzowany na Vito Corleone.

Reklama
Reklama

Dochodzą do tego równie liczne reklamy suplementów diety rzekomo pomagających na potencję, a nie zawierających sildenafilu. – W efekcie reklam sildenafil kupowany jest też „na wszelki wypadek" przez mężczyzn nie mających problemu z erekcją. Posiadanie takiego opakowania w kieszeni zwiększa u nich poczucie bezpieczeństwa – podejrzewa prof. Piotr Chłosta, prezes Polskiego Towarzystwa Urologicznego.

Może zaszkodzić

Profesor Chłosta nie ukrywa, że na szybki wzrost sprzedaży zamienników viagry bez recepty patrzy z pewnym zaniepokojeniem. – Interakcja z innymi lekami albo nieświadome zażycie większych dawek może prowadzić do powikłań sercowo-naczyniowych – mówi.

Z kolei prof. Lew-Starowicz twierdzi, że nie demonizowałby działań niepożądanych, bo mają je też leki przeciwbólowe dostępne w każdym sklepie.

Ale wszyscy eksperci namawiają mężczyzn, by nie leczyli się na własną rękę. – Zaburzenia erekcji są zazwyczaj pierwszym symptomem zaburzeń układu krążenia, cukrzycy albo chorób psychicznych. Naprawdę nie warto czekać z wizytą u lekarza – podsumowuje prof. Piotr Gałecki.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Społeczeństwo
„Obietnice bez pokrycia”. Szefowie związków wystawili rządowi brutalną ocenę za 2025 rok
Społeczeństwo
Historyczny debiut „dziewiętnastki”. Tramwaje Warszawskie wracają na Rakowiecką
Społeczeństwo
Co czeka zagraniczne oddziały Instytutu Pileckiego
Społeczeństwo
Polacy nie mówią „nie” związkom homoseksualnym
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama