Rząd rozpocznie i zrealizuje program wsparcia Polaków z Mariupola w Donbasie na Ukrainie, gdzie od kilkunastu miesięcy trwa konflikt zbrojny między wspomaganymi przez Rosję rebeliantami a siłami armii rządowej. To pośrednio sukces „Rzeczpospolitej", która apelowała o pomoc dla polskich repatriantów i osób polskiego pochodzenia ze Wschodu.
Jak informuje MSZ, program wyjazdu do Polski jest adresowany wyłącznie do osób polskiego pochodzenia i członków ich najbliższej rodziny zameldowanych i faktycznie zamieszkałych w mieście Mariupol oraz w przylegających do niego rejonach pierszotrawniewym, wołodarskim i nowoazowskim. Osoby, które wyrażą chęć przyjazdu do Polski, będą mogły skorzystać z pakietu adaptacyjnego, w którego ramach znajdzie się m.in. nauka języka polskiego. Następnie rząd wspólnie z samorządami będzie poszukiwać miejsc pracy i zamieszkania dla przyjezdnych.
Organizowana wspólnie przez MSZ i MSW akcja ma objąć 106 polskich uchodźców. Do Mariupola udali się wczoraj konsulowie, którzy będą prowadzili dokumentację osób polskiego pochodzenia i potwierdzały wolę ich wyjazdu.
O takie wsparcie i pomoc w ewakuacji Polacy z Mariupola apelują od miesięcy. Powód? Obawa przed kolejną ofensywą prorosyjskich terrorystów używających w walce nielegalnych moździerzy i dział artyleryjskich. Ich wykorzystania zabrania porozumienie z Mińska. Wezwania do rządu w tej sprawie wysuwali także parlamentarzyści PiS, m.in. przewodniczący sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą Adam Lipiński i Michał Dworczyk. – Od ponad roku te osoby zabiegają o przyjazd do Polski i możliwość rozpoczęcia normalnego życia. Mariupol był przez pewien czas zajęty przez separatystów, potem był blisko linii frontu, dzisiaj jest kilka kilometrów od linii demarkacyjnej oddzielającej wojska ukraińskie od prorosyjskich separatystów – mówił we wrześniu Dworczyk.
Dlaczego resorty spraw wewnętrznych i spraw zagranicznych tak długo zwlekały? Jak przekonywał szef MSZ Grzegorz Schetyna, przygotowania do tej akcji trwały długo, bo sprawa była skomplikowana. – W okolicach Mariupola trwały walki i działania wojenne, sprowadzenie Polaków z tamtych rejonów było problematyczne – tłumaczył w TVP Info.