Przypuszczenia potwierdza Wiesław Rozbicki z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Warszawie. – Mamy ciepłe i wilgotne lato, a wysoka temperatura i wilgotne powietrze to dla komarów najlepsze środowisko – tłumaczy. – Gdyby było sucho i upalnie, problem byłby o wiele mniejszy.
Choć synoptycy obiecują, że prawdziwe lato w końcu przyjdzie, na razie pozostaje nierówna walka z brzęczącymi krwiopijcami.
Świnoujście zabrało się do problemu systemowo i opryskuje. Od 2007 roku na walkę z komarami wydano tam już 1,2 mln zł. – To konieczne – mówi "Rz" Robert Karelus, rzecznik urzędu miasta. – Jesteśmy miastem na wyspach. Sąsiadujemy z Wolińskim Parkiem Narodowym. Nie robi się oprysków ani tam, ani u naszych przyjaciół po zachodniej stronie granicy. A komary granic nie znają i przylatują do nas – opowiada i przyznaje, że czasem opryski to syzyfowa praca. – Jednego dnia pryskamy, a następnego pada deszcz i zmywa wszystkie rozpylone środki – narzeka Karelus, ale deklaruje, że Świnoujście nie podda się komarom.
– W tym roku mamy rekordowo dużo turystów. Nasza plaża została wyróżniona Błękitną Flagą, więc dbamy, by i tam nie było komarów – zaznacza.
Inni z owadami walczą na własną rękę. Najprościej udać się do apteki albo drogerii. – Kolejka, rozmawiać nie mogę – ucina dialog farmaceutka z jednej z aptek w Giżycku. – Powiem krótko: turyści środki na komary kupują w dużych ilościach.
Handel specyfikami na insekty kwitnie też w Internecie. Gama produktów jest szeroka. Od lamp o wdzięcznej nazwie "kiler", przez plastry na ubrania, moskitiery, elektryczne łapki i paralizatory, po środki sprawdzone już ponoć przez amerykańską armię. – Izraelski patent, materiały ze Szwajcarii, wykonanie w USA – wylicza Tadeusz Akacki, który przez serwis aukcyjny sprzedaje opaski odstraszające komary. – Sam noszę i są bardzo skuteczne – zachwala. Z tysiąca wystawionych na aukcji Akacki w niedługim czasie sprzedał niemal wszystkie. – Choć przy takim wysypie komarów zainteresowanie powinno być większe – mówi i obwinia o to zalew podróbkami z Chin.