Reklama

Z urzędu do klubu go-go

Warszawski pośredniak przyjął ogłoszenie od przedsiębiorcy szukającego pań do towarzystwa. Wiceminister pracy mówi ostro o bezmyślności urzędników.

Publikacja: 29.10.2013 00:44

Z urzędu do klubu go-go

Foto: Fotorzepa, Dariusz Gorajski Dariusz Gorajski

Praca dla tancerki w nocnym klubie – taką ofertę zamieścił na stronie internetowej Powiatowy Urząd Pracy w Warszawie. Od kandydatek wymaga się trzyletniego doświadczenia, zaawansowanej znajomości gimnastyki i angielskiego.

Jak podaje składający ofertę przedsiębiorca, praca na etat za 1,5 tys. zł ma polegać nie tylko na tańcu, ale także na „konwersacji z klientami klubu", „promowaniu usług pracodawcy" i „towarzyszeniu gościom podczas wieczoru".

– Taka oferta nie powinna znaleźć się na stronie urzędu – mówi Jerzy Kędziora, szef Konwentu Dyrektorów Powiatowych Urzędów Pracy. – Chyba nikt nie ma wątpliwości, o co tu naprawdę chodzi.

Warszawski urząd tłumaczy się, że musiał to ogłoszenie opublikować. Pracodawca, który je przyniósł, działa  legalnie. A wtedy nie można mu odmówić przyjęcia ogłoszenia. Tym bardziej że przedsiębiorca zastrzegł, iż zamierza na tym stanowisku zatrudnić obcokrajowca. A ofertę zamieszcza tylko po to, by sprawdzić, czy na to miejsce nie ma chętnych Polaków. Jeśli ich nie ma, dopiero wówczas wolno zatrudnić osobę pochodzącą z zagranicy.

– Na pewno nie będziemy proponować tej oferty żadnej kobiecie zarejestrowanej u nas w urzędzie. Używamy rozumu i doskonale wiemy, o co tu chodzi – mówi Lech Antkowiak, wicedyrektor stołecznego pośredniaka.

Reklama
Reklama

Nie jest zachwycony całą historią. – Aż 33 proc. zarejestrowanych nie ma żadnych kwalifikacji i szans na pracę. A pośrednicy zamiast się nimi zająć, zajmują się nocnymi klubami – irytuje się urzędnik.

Sprawa pokazuje też, że to, iż oferta znajduje się na stronie pośredniaka, nie gwarantuje, że oferowana praca jest bezpieczna i zgodna z prawem. – Urzędy tłumaczą, że wypełnianie przez przedsiębiorców ogromnego kwestionariusza przed złożeniem w urzędzie oferty jest konieczne, aby wyeliminować z nich te, które mogą być niebezpieczne – mówi dr hab. Joanna Tyrowicz, ekonomistka z Uniwersytetu Warszawskiego. – Ten przykład dowodzi, że wcale tak nie jest.

Wiceminister pracy Jacek Męcina jest przekonany, że gdyby nie te procedury, do rejestrów trafiałoby jeszcze więcej szemranych ogłoszeń.

– Należy usuwać biurokratyczne bariery, ale pewne granice muszą zostać zachowane – tłumaczy i dodaje, że jego zdaniem nie powinny być one określone tylko przez ustawę, ale raczej przez zdrowy rozsądek urzędników. – Mam nadzieję, że kiedy wejdzie w życie nowa ustawa o promocji zatrudnienia rozliczająca efekty pracy, mniej będzie przypadków bezmyślności. W wielu przypadkach kontrowersje mogą być wyjaśnione dzięki współpracy z inspektorami kontrolującymi legalność zatrudnienia.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Społeczeństwo
Co przyciąga do Polski ukraińskich imigrantów? Wyniki badania
Społeczeństwo
Budżet Mazowsza na 2026 rok. Administracja pochłonie więcej niż zdrowie
Społeczeństwo
Zaborów nie widać. Usług publicznych też nie. I zyskuje na tym Konfederacja
Społeczeństwo
Jak zgłosić rosyjski dron przez telefon?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama