Do tragedii doszło w sobotę w Chicago.
25-letni ojciec chłopców, Michael Santiago, był wcześniej członkiem organizacji przestępczek. Jak potwierdziła stanowa policja, zeznawał przeciwko koledze z gangu, oskarżonemu o morderstwo. Broń trzymał trzymał dla ochrony. Owinięty w piżamę pistolet leżał na lodówce.
Mężczyzna wcześniej pokazał starszemu synowi, gdzie trzyma broń, ostrzegając, że jest on przeznaczony "wyłącznie dla dorosłych". Santiago nie miał odpowiednich dokumentów, do których posiadania zobowiązani są właściciele broni palnej.
Chłopcy bawili się w policjantów i złodziei. W domu był wówczas tylko ich dziadek, ale przebywał w innym pomieszczeniu.
Sześciolatek sięgnął po naładowany pistolet i dla zabawy strzelił w kierunku młodszego brata. Postrzelony w głowę trzyletni Eian Santiago zmarł w szpitalu.