Przez cały lot z Los Angeles do Tajpej Grant miała w bagażu podręcznym pistolet. Jak podaje BBC, nie była to broń służbowa. Dopiero w Tajpej zorientowała się, co się stało.
Pistoletu nie wykryto w czasie kontroli bagażu podręcznego przed odprawą na lotnisku w Los Angeles. Amerykańscy urzędnicy przyznali, że podczas kontroli nie dochowano wszystkich procedur bezpieczeństwa. - Ustaliliśmy, że nie przestrzegano procedur i że policjantka rzeczywiście przeszła przez bramkę na lotnisku mając broń w bagażu podręcznym - przyznał Nico Melendez z federalnej agencji odpowiedzialnej za bezpieczeństwo w transporcie.
Melendez zapowiedział wyciągnięcie wniosków wobec osób odpowiedzialnych za incydent.
Na razie nie jest jasne, czy samą Grant, po powrocie do USA czeka postępowanie dyscyplinarne.
Do czasu wyjaśnienia sprawy Grant, która leciała z Los Angeles do Tajlandii na wakacje, nie może opuszczać Tajpej.