Minister obrony narodowej Bogdan Klich wywołał polityczną burzę, powołując na eksponowane funkcje w resorcie generałów: Piotra Czerwińskiego i Janusza Bojarskiego.
Gen. Czerwiński został pierwszym zastępcą ministra, a gen. Bojarski będzie odpowiadał za kadry w MON. Obaj wojskowi zostali przywróceni do służby z tzw. rezerwy kadrowej. Od pełnienia obowiązków odsunął ich poprzednik Klicha Aleksander Szczygło. – Zapoczątkowaliśmy zmiany pokoleniowe w polskich Siłach Zbrojnych, a obecny szef MON przywraca starą jakość – komentuje były minister obrony.
Dlaczego te nominacje budzą tak duże kontrowersje? Gen. Bojarski nie cieszy się sympatią poprzedniej ekipy, bo jest kojarzony z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi. Kierował nimi w latach 2005 – 2006. Był też zastępcą szefa tych służb gen. Marka Dukaczewskiego.
W latach 90. pracował w Biurze Ataszatów w MON. Był attaché wojskowym w Paryżu i Waszyngtonie. Latem tego roku gen. Bojarski wrócił ze Stanów Zjednoczonych, dokąd został wysłany na studia przez ministra Sikorskiego. – Wygląda na to, że chłopcy z WSI będą znów decydować o kadrach w polskiej armii – mówi Szczygło.
Jednak minister Klich twierdzi, że gen. Bojarski to świetny fachowiec, który cieszy się uznaniem zarówno w kraju, jak i za granicą. – To ofiara rządów Prawa i Sprawiedliwości. Nie możemy sobie pozwolić, by odsuwać takich ludzi na margines – mówi szef MON.