Poseł PiS zarzuca służbom niedopełnienie obowiązków, przekroczenie uprawnień, pomówienie, fałszywe oskarżenie, manipulowanie dokumentami i zeznaniami, stosowanie bezprawnych gróźb oraz wprowadzenie w błąd najwyższych organów państwa.

Większość tych przestępstw dopuszczono się wobec dwojga byłych współpracowników Macierewicza, byłej szefowej archiwum i wiceszefowi biura ekspertyz i analiz SKW. Macierewicz uważa, że zarzuty o bezprawne kopiowanie i wynoszenie dokumentacji operacyjnej SKW są fałszywe, bo w czasie wewnętrznego postępowania - prowadzonego zresztą nieprawnie przez nieuprawnione osoby - nikogo o to nie oskarżono. A zatem zawiadomienie ministra obrony i sejmową speckomisję o tych faktach jest przestępstwem.

Poseł Macierewicz uważa, że cała akcja kontroli w SKW oraz medialne przecieki i pomówienia miały na celu zdyskredytowanie jego, jako byłego szefa tej służby i domaga się, by prokuratura nadała mu status pokrzywdzonego.

Nie wiadomo, czy prokuratura zajmie się skargą posła.