ABW miała podsłuchiwać lidera SLD Jerzego Szmajdzińskiego i pod jego nieobecność przeszukać mu mieszkanie – donosi Radio Zet. Nastąpiło to po publikacjach prasowych pod koniec 2006 r. Media donosiły wtedy, że czołowi politycy lewicy kupili w latach 1996 – 1998 mieszkania za cenę z 1990 r.
– Jeśli informacje o podsłuchach się potwierdzą, jest to niebywały skandal. Domagamy się oficjalnego stanowiska w tej sprawie od ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego i szefa ABW Krzysztofa Bondaryka – szef SLD Wojciech Olejniczak jest informacjami zszokowany.
Sam Szmajdziński mówi, że nie miał sygnałów o inwigilacji: – Zakładanie podsłuchu, by wyjaśnić sprawę sprzed dziesięciu lat, wskazuje, że było to działanie w celach wyłącznie politycznych. Jeśli to prawda, to przez ostatnie dwa lata żyliśmy w państwie policyjnym.
Właśnie o stosowaniu podsłuchów za rządów PiS informował posłów na tajnym posiedzeniu Sejmu minister Ćwiąkalski. Już przed wejściem na salę zapowiadał, że „sensacji nie będzie”, bo nie chce złamać tajemnicy państwowej, podając konkretne nazwiska. Według relacji posłów minister mówił tylko, że liczba podsłuchów wzrosła, a w prokuraturze są dwie sprawy. Podał ogólne statystyki. Cytował także przepisy, które nie pozwalają mu podzielić się z posłami dokładniejszymi informacjami.
Politycy opozycji w reakcji na to się śmiali, tupali i uderzali w pulpity. Gdy został odrzucony wniosek posłów PiS o zakończenie debaty, opuścili oni salę posiedzeń.