Minister powiedział, że opinia amerykańskiego dowódcy płk. Martina Schweitzera przesądziła o jego ocenie zajścia. - Słowa płk. Schweitzera w istotny sposób wpłynęły na moją ocenę tego zdarzenia - powiedział. Klich spotkał się z amerykańskim dowódcą 21 grudnia 2007 r. w bazie w Afganistanie. - Pułkownik poinformował mnie wtedy, że w jego ocenie zdarzenie nie było działaniem kryminalnym tylko błędem; użył angielskiego określenia "mistake". Powiedział też, że wojskom amerykańskim zdarzają się takie incydent dwa do trzech razy w miesiącu, a Polakom pierwszy w ciągu 10 miesięcy - dodał minister.
Klich powiedział też, że po incydencie zlecił zbadanie moździerza (z tej broni polscy żołnierze ostrzelali afgańską wioskę). - Ponowny test moździerza typu LM-60, wykazał większy rozrzut niż w badaniu wcześniejszym - przyznał minister.
Przypomniał, że pierwszy test przeprowadzony przez Wojska Lądowe nie wykazał nieprawidłowości. Jak mówił, drugi wykonany na jego prośbę, wykazał “większy rozrzut jest niż przewiduje norma”. - MON ma sprawozdanie z pierwszego i drugiego badania moździerza; w każdej chwili mogą być one udostępnione - powiedział Klich.
Wskutek ostrzału wioski przez polskich żołnierzy 16 sierpnia 2007 r. w rejonie wioski Nangar Khel zginęło kilkoro cywili, w tym kobiety i dzieci. Na ławie oskarżonych zasiada siedmiu żołnierzy.