To najnowsza odsłona konfliktu wokół największego w tej chwili przetargu na zakup śmigłowców dla armii (wartego ok. 13 mld zł). MON zamierza kupić 50 maszyn. W przetargu, który jeszcze trwa, oferty złożyli trzej gracze: Sikorsky, PZL-Świdnik oraz francuskie konsorcjum Caracal. Resort obrony odrzucił dwie pierwsze oferty, co wzbudziło protesty.
Kancelaria prawna reprezentująca konsorcjum Sikorsky złożyła w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia wniosek „o zabezpieczenie dowodów przed wszczęciem postępowania". Chodzi o dokumenty związane z przetargiem. Uzasadnia to m.in. obawą przed zniszczeniem – po podpisaniu umowy – protokołu postępowania o udzielenie zamówienia, wcześniejszą odmową ze strony Inspektoratu Uzbrojenia wglądu w tę dokumentację, a także możliwością wytoczenia powództwa o unieważnienie umowy na dostawę śmigłowców.
Przedstawiciele konsorcjum Sikorsky zarzucają MON naruszenie warunków przetargu, czyli zmniejszenie liczby śmigłowców, które resort chce kupić dla armii. Początkowo bowiem MON planował kupić 70 maszyn.
„W związku z tym, że wspomniany wniosek jest obecnie rozpatrywany przez sąd, nie udzielamy na ten temat dalszych komentarzy. Jesteśmy gotowi w dalszym ciągu wspierać Ministerstwo Obrony Narodowej w wysiłkach związanych z modernizacją polskiej armii" – napisała nam Agnieszka Gąsiewska, rzecznik PZL-Mielec, firmy, z którą Sikorsky w Polsce współpracuje.
Wniosku tego nie znali przedstawiciele resortu obrony. W MON usłyszeliśmy, że nikt nie ma zamiaru niszczyć dokumentów przetargowych i że przetarg jest prowadzony zgodnie z prawem. – Inspektorat Uzbrojenia gromadzi wszystkie dokumenty (...). Zawsze są one archiwizowane na wypadek przedłożenia ich w sądzie lub kontroli odpowiednich służb nadzorujących Inspektorat – tłumaczy ppłk Szczepan Głuszczak, rzecznik wiceministra obrony Czesława Mroczka odpowiedzialnego za zakupy dla armii.
Juliusz Sabak, ekspert z portalu Defence24.pl, przypomina, że wniosek o unieważnienie przetargu z przyczyn formalnych skierował już 18 czerwca do warszawskiego sądu PZL-Świdnik. Spółka domaga się zamknięcia przetargu bez wyboru oferty.