W konsultacjach, jakie prowadzę, nie ma kurtuazji, tylko chęć poznania opinii. Nie bardzo też widzę przestrzeń do udawania, bo przecież w takiej sytuacji kompetencje regionów nie wzmocniłyby się w ostatnich latach. W PE szefowie największych grup politycznych mają za sobą przeszłość samorządową. Działa też silna grupa samorządowców URBAN, której przewodniczy nasz poseł Jan Olbrycht, co także jest dowodem siły polskich samorządów. Ich wpływ na politykę Unii jest spory.
Doświadczenia polskie pokazują, że przy kłopotach finansów publicznych nie ma między rządem a samorządami rozmowy o priorytetach rozwojowych, tylko są przepychanki, na kogo zrzucić ciężar oszczędności.
Nie nazywałbym tego przepychankami, tylko twardą rozmową. Zresztą udało się uzyskać wstępne porozumienie między samorządami a Ministerstwem Finansów.
Jak więc rozwiązać problem zadłużenia?
Samorządy powinny rozumieć, że są odpowiedzialne nie tylko za gminę czy powiat, ale także za kraj. Bo gdyby dzisiaj wystąpiły u nas takie problemy jak w Grecji, to dotknęłyby one przede wszystkim samorządów. Jeśli więc rząd chce wprowadzać program oszczędnościowy, to jego niezbędną częścią powinny być postulaty samorządowców: stworzenie stabilnego i uporządkowanego prawa oraz stosowanie zasady, że nie można zwiększać im zadań, jeśli nie jest to związane z przekazaniem dodatkowych pieniędzy. A wracając do priorytetów: nie możemy sobie pozwolić na wstrzymanie programów rozwojowych na poziomie gmin, powiatów i województw. Tym właśnie Polska wyróżnia się korzystnie w Unii.
Gdyby jeszcze raz wprowadzał pan reformę samorządową, zachowałby pan trzy szczeble?