Reklama

Rzesze doradców i asystentów w rządzie. PiS zapowiadał, że ich nie będzie

Niemal w każdym ministerstwie jest gabinet polityczny, może kosztować nawet 55 tys. zł miesięcznie.

Aktualizacja: 22.02.2022 19:25 Publikacja: 22.02.2022 18:51

Prezes PiS Jarosław Kaczyński

Prezes PiS Jarosław Kaczyński

Foto: PAP/Tomasz Gzell

Na szesnaście obecnie funkcjonujących ministerstw tylko w trzech nie utworzono gabinetów politycznych. W Kancelarii Prezesa Rady Ministrów zatrudnionych jest aż jedenastu doradców i asystentów, choć sam premier nie ma żadnego.

Najwięcej doradców w Kancelarii Premiera ma wicepremier Jarosław Kaczyński – zatrudnił ich czterech. Wszyscy doradcy i asystenci w KPRM to osoby bardzo młode – urodzone w latach 90. ubiegłego wieku.

Co miesiąc kilkadziesiąt tysięcy

Jaki jest miesięczny koszt prowadzenia gabinetu politycznego? Tylko trzy ministerstwa zdecydowały się podać kwotę. Większość ministrów odpowiadała po prostu, że ich doradcy i asystenci zarabiają tyle, na ile pozwala prawo. Koszt utrzymania gabinetu politycznego ministra spraw zagranicznych to 55 169 zł. Zatrudnia siedem osób.

Sześć osób zatrudnia minister edukacji i nauki. Płaci im miesięcznie 36 806,5 zł.

Minister kultury i dziedzictwa narodowego w swoim gabinecie zatrudnia pięć osób. Płaci im 43 473 zł miesięcznie. Ale koszt utrzymania gabinetu jest wyższy i wynosi miesięcznie 45 497 zł. Wicepremier Piotr Gliński ma jeszcze doradcę w KPRM. Tak wynika z odpowiedzi na interpelacje poselskie.

Reklama
Reklama

Z kolei miesięczne wynagrodzenie zasadnicze osób zatrudnionych w gabinecie politycznym w Ministerstwie Zdrowia to 7783,73 zł. Ale wiadomo, że pensja obejmuje więcej składników.

– Wynagrodzenie pracowników gabinetu politycznego ministra składa się z wynagrodzenia zasadniczego przewidzianego dla zajmowanego stanowiska, dodatku za wieloletnią pracę, a dla szefa gabinetu politycznego ministra dodatku funkcyjnego – wylicza wicepremier Jacek Sasin w odpowiedzi na interpelację poselską.

Dodatek funkcyjny to 1,8 tys. zł.

Zazwyczaj w gabinetach pracuje kilka osób: szef i kilku doradców, choć w gabinecie politycznym ministra infrastruktury – tylko jedna. Z informacji zamieszczonej na stronie Ministerstwa Obrony Narodowej wynika, że także szef tego resortu zatrudnia w gabinecie jedną osobę.

Czytaj więcej

Stępień: rządy się zmieniają – administracja nie powinna

Niejasne kompetencje

Członkowie gabinetów mają bliżej nieokreślone kompetencje. To np. dokonywanie, na polecenie ministra, oceny merytorycznej i formalnej materiałów przedkładanych ministrowi.

Reklama
Reklama

– Do gabinetu politycznego należy wykonywanie zadań dotyczących współdziałania z organami władzy ustawodawczej, administracji rządowej i samorządu terytorialnego, partii politycznych, związków zawodowych i organizacji społecznych – wylicza w odpowiedzi na interpelację poselską Grzegorz Puda, minister funduszy i polityki regionalnej.

Przy zatrudnieniu podstawowy jest jeden czynnik: zaufanie. A jaki realny wpływ na ministerstwa mają doradcy?

– Panuje przekonanie, że doradcy polityczni wpływają na politykę personalną w ministerstwach, choć jest ona, podobnie jak dokonywanie czynności z zakresu prawa pracy, ustawową kompetencją dyrektora generalnego urzędu. Jednak rozdział między niezależną od polityki służbą cywilną a gabinetami politycznymi powinien być zawsze przestrzegany. Asystenci i doradcy ministrów powinni raczej zadbać o spójność działań resortów z programami politycznymi – mówi Jerzy Siekiera, prezes Stowarzyszenia Absolwentów KSAP. I dodaje, że niestety bywa inaczej, bo np. według uzyskanych przez stowarzyszenie informacji członkowie gabinetu politycznego w MSWiA uczestniczyli w pracach czterdziestu komisji z ogólnej liczby sześćdziesięciu trzech komisji powołanych do przeprowadzenia naborów w 2021 r.

Miało być inaczej

Podczas kampanii wyborczej w 2015 r. Prawo i Sprawiedliwość obiecywało likwidację gabinetów politycznych, które w programie partii z 2014 r. określono jako „przejaw upartyjnienia państwa". W programie Prawa i Sprawiedliwości z 2019 r. o likwidacji gabinetów politycznych nie było już ani słowa.

W 2012 r. Klub PiS złożył co prawda w Sejmie projekt, który zakładał likwidację gabinetów politycznych m.in. w ministerstwach. Po objęciu władzy najwyraźniej o nim zapomniano.

Opinia dla „Rzeczpospolitej"

prof. Hubert Izdebski, Uniwersytet SWPS

Reklama
Reklama

Pomysł gabinetów politycznych został wzięty z Francji. Tamtejszą administrację cechuje duża stabilność i niezależność od wpływów politycznych. Dlatego każdy z ministrów zatrudnia w swoim gabinecie osoby, do których ma zaufanie i które go wspierają. Premier zatrudnia najwięcej doradców, ważniejsi ministrowie nieco mniej, a mniej ważni ministrowie – trzech.

W Polsce służba cywilna została zdekapitowana. Wyższe stanowiska są obsadzane bez konkursu na zasadzie politycznej, mimo że mają status służby cywilnej.

Gabinety polityczne w Polsce przestały więc mieć rację bytu, skoro zaufane osoby bez przeszkód zatrudnia się w ministerstwie.

Same gabinety polityczne to więc dobre rozwiązanie, ale nie w naszych realiach.

Prawo w Polsce
Prezydent Karol Nawrocki przygotował własną ustawę łańcuchową. Co zawiera?
Nieruchomości
Zapadł wyrok, który otwiera drogę do odszkodowań za stare słupy
Zawody prawnicze
Adwokaci i radcy wykluczeni z walnych w spółdzielniach. Prezes NRA interweniuje
Praca, Emerytury i renty
Aż cztery zmiany w grudniu 2025. Nowy harmonogram wypłat 800 plus
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Sądy i trybunały
Sąd Najwyższy obalił zasadę prawną i uderzył w europejskie trybunały
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama