- Ja zrobię jednak wszystko, żeby ten wyrok był wykonany. Wierzę w praworządność i mogę założyć się z wiceministrem Kaletą, że jak wyrok będzie wykonany to on odejdzie z polityki, a jak nie zostanie wykonany, to ja odejdę z sądu.
Tuleya wskazał, że zasądzone mu pieniądze będą musieli zapłacić podatnicy, nie władza.
- Jest to po prostu zwycięstwo kolejnej bitwy w walce o praworządność - dodał.
Sędzia przypomniał, że w listopadzie ponownie umożliwiono mu orzekać i w związku z tym jest czynnym sędzią.
- Orzekałem i orzekam w sprawach karnych. Takiego szczęścia nie mieli inni sędziowie, którzy byli poddani represjom, tak jak np. sędzia Juszczyszyn. Mimo likwidacji Izby Dyscyplinarnej represje wciąż trwają. Sędziów szykanuje się nadal, przez przenoszenie do innych wydziałów albo wszczynanie postępowań dyscyplinarne wobec niepokornych. Nie chodzi o to, żeby sędziowie nie ponosili odpowiedzialności dyscyplinarnej ale o to, żeby odbywało się w to w sposób prawidłowy - wskazał.