To, czy w danej dziedzinie obowiązuje jakiś rodzaj kultury, ma ogromne znaczenie praktyczne. Albowiem ten rodzaj miękkich zasad może być twardo egzekwowany i zasadniczo kształtować realia, w których żyjemy, pracujemy i rozwiązujemy swoje problemy. Jest przyczyną lepszej lub gorszej jakości życia, staranności i porządku (lub jego braku) na co dzień.
Czytaj także: Henryk Walczewski: Mediacja może być lepsza od postępowania sądowego, ale nie musi
Czy prawo i jego doktryna ma swoją kulturę?
Z pewnością, bo nic tak nie kształtuje realnej sytuacji prawnej obywatela, jak rozpowszechnione poglądy doktryny, piśmiennictwa i orzecznictwo. Żadna z tych form nie ma statusu prawodawstwa, ale przesądza o tym, jak prawo jest stosowane. Można więc powiedzieć, że na kulturę prawną składają się poglądy o faktycznym stosowaniu prawa. Z teoretycznego punktu widzenia jest to logiczne i zrozumiałe, bo każda norma prawna jest z natury ogólna i abstrakcyjna, musi więc zostać każdorazowo sprowadzona do poziomu szczegółu i konkretu dla danego przypadku. Zawsze więc ktoś musi decydować, jak prawo będzie stosowane, a będzie to czynić według poglądów, które uzna za własne lub obowiązujące. Tak powstaje kultura prawna.
Powszechne jest przekonanie, że mamy do czynienia z kryzysem w sądownictwie, który się pogłębia, bo nie zastosowano jeszcze recepty, aby mu zaradzić. Szczery wysiłek ustawodawcy poświadczają liczne nowelizacje kodeksów i innych przepisów. Jak dotąd nie przyniosło to oczekiwanego przełomu i odwrócenia złych tendencji: nieustannego wzrostu liczby spraw, zaległości, przeciągających się procesów i innych niedogodności. Ustawodawca, nie ustając w wysiłkach, pozostaje wierny tym samym zasadom i metodom. A więc tworzy nowe procedury i czynności, przenosi i zmienia obowiązki, wprowadza sankcje itd. Skoro jednak spektakularnych efektów brakuje, może warto rozważyć zastosowanie innych rozwiązań. Przecież z doświadczenia życiowego wiemy, że lekarz, którego pacjent nie zdrowieje, szuka dla niego nowego lekarstwa, zamiast narzekać i z uporem podsuwać te stare i nieskuteczne.
Czy kultura prawna może odpowiadać za kryzys w sądach?
Spójrzmy inaczej na przyczyny złej kondycji sądów. Może są to wadliwe poglądy doktryny, połączone z niezdarnością praktyki? Postawmy więc w celu sprawdzenia tezę: „Za kryzys sądów odpowiada zła kultura prawna". Trzeba zatem wykazać, że to ona właśnie odpowiada za czynniki szkodliwe dla sądów, jak: