Kto wybiera się na „Beats of Freedom” – filmowy dokument o polskiej scenie rockowej lat 60., 70. i 80., powinien zobaczyć wystawę „Lata 80. Transformacja”. Występy i wspomnienia muzyków doskonale dopełniają prace zebrane w gaga galerii. Ten sam klimat kontestacji, odważnego mówienia o naszej rzeczywistości, wyczulenia na sprawy społeczne i polityczne. Jednocześnie, młodzi poszukiwali własnego, nowego języka. Ignorowali oficjalną politykę kulturalną, dla swej aktywności szukali ujścia w drugim obiegu.
Nie ma co jednak robić z artystów bohaterów i przypisywać im intencje, których nie mieli. Pokolenie wstępujące wówczas w dorosłość nie uprawiało polityki sensu stricto. W takim samym stopniu chodziło o wyzwolenie z obowiązujących konwencji, jak z politycznych rygorów.
Owszem, byli rozjuszeni panującą w PRL-u sytuacją, ale też żądni zabawy i „oddęcia” sztuki. Trochę przypominali dadaistów, którzy stali się anarchistami-prześmiewcami w poczuciu wszechogarniającego świat absurdu. I tak jak dadaiści, nie mieli ochoty wplątać się w katastrofę. Chcieli pożyć, pobawić się, pojeździć. I użyć seksu, o czym otwarcie informowali na wszelkie możliwe sposoby.
[srodtytul]Agresja dla wolności [/srodtytul]
W latach 80. twórcy różnych dziedzin kultury współdziałali ze sobą szczególnie intensywnie, napędzani wspólną niechęcią do „czerwonego”, w przeczuciu nadchodzących zmian.