Na wystawie "Powidoki życia. Władysław Strzemiński i prawa dla sztuki" zaprezentowano ponad 170 z 200 obiektów, jakie stworzył. Tytułowe "powidoki" to rodzaj pamięci oka, obrazy zatrzymane przez siatkówkę dłużej niż sam moment oglądania rzeczy. Taki tytuł miał też jeden z malarskich cykli artysty.
[wyimek][link=http://www.rp.pl/galeria/9131,1,576995.html]Zobacz galerię zdjęć[/link][/wyimek]
Przestrzeń wystawy zaprojektowała niemiecka rzeźbiarka Katia Strunz. Powstał rodzaj labiryntu inspirowanego literami wymyślonymi przez Strzemińskiego, świetnie spełniający swe ekspozycyjne zadanie.
Wystawa ukazuje wszystkie aspekty aktywności artysty malarza, typografa, projektanta mebli i tkanin. Jest też jeden projekt architektoniczny świadczący o poszukiwaniach teoretycznych artysty.
Zaczynał w porewolucyjnej Rosji w kręgu pioniera awangardy Kazimierza Malewicza. Mając radykalnie lewicowe poglądy, chciał zostać w Kraju Rad i włączył się aktywnie w życie artystyczne. Jednak szybko zdecydował się wraz z żoną rzeźbiar-ką Katarzyną Kobro uciec ze Związku Sowieckiego, nielegalnie przekraczając granicę. Ostatecznie wylądował w Łodzi, by uczynić z niej ważny ośrodek sztuki nowoczesnej i utworzyć kolekcję awangardowego malarstwa, podstawy zbiorów obecnego Muzeum Sztuki.