Czy to jest sztuka? Tak pyta wielu, którzy dowiadują się o Archiwum Serc, projekcie Christiana Boltanskiego rozpoczętym przed ponad pięciu laty. Teraz mamy okazję "dotknąć" sprawy – dzięki ekspozycji w Zamku Ujazdowskim.
[wyimek][link=http://www.rp.pl/artykul/9131,609833-Milosc-jest-zwycieska.html]Czytaj rozmowę Bogusława Deptuły z Christianem Boltanskim[/link] [/wyimek]
Pośrodku sali stoi mała czarna budka. W niej – pani w białym fartuchu. Nagrywa… nasze istnienie. Tak wzniośle można określić pracę najważniejszego z ludzkich mięśni: serca. Uczestnicy ochotnicy przez 40 sekund przytykają do serca słuchawkę. Potem dostają CD z rejestracją uderzeń tłoczącego krew organu. Kopia trafi do Archiwum Serc na wyspie Teshima.
Moje też tam będzie biło. Wzięłam udział w projekcie, który do tej pory zaktywizował 40 tys. ludzi z 15 krajów. Będzie więcej, jako że akcja trwa. Chętnych nie brak. Bo to metaforyczne utrwalenie człowieczego bytu. Do tego skromne i każdemu dostępne.
Bo symbole są w nas, w życiu. Pamiętam, jak dziesięć lat temu Boltanski miał wielką wystawę w Ujazdowie. Dwa dni po tragedii w Nowym Jorku. Szłam do galerii obok ambasady amerykańskiej, przed którą morze kwiatów i zdjęcia… A w CSW wywołane przez Boltanskiego fotografie dawno zmarłych osób podświetlone nagimi żarówkami; teatr cieni. Trudno wyobrazić sobie bardziej adekwatny kontekst niż zamach na WTC.