Popiersia sowieckich żołnierzy i Lenina mają towarzystwo w postaci podobizn Józefa Piłsudskiego czy Bolesława Chrobrego, a nawet hierarchów kościelnych. Praca Igora Mitoraja stoi w parze z rzeźbą Bolesława Biegasa. „Francuzka" Xawerego Dunikowskiego – z wdzięcznym kobiecym popiersiem Miki Mkun. Rzeźby przywiezione do Królikarni prezentowane są bez jakiegoś konkretnego klucza. Nie ma podpisów ani cokołów. Są tu czasem jedynie ich fragmenty – osobne ręce, torsy czy nosy.

– Interesowały nas rzeźby jako formy – wyjaśnia kuratorka Agnieszka Tarasiuk. – Ten osobliwy tłum pomieszanych postaci zachęca do samodzielnej interpretacji.

Ale także do zastanowienia  się nad problemem magazynowania dzieł sztuki. Nawiązuje do tego nazwa – „Skontrum" to inwentaryzacja muzealiów.

– W kolekcji Muzeum Narodowego jest ponad 800 tysięcy obiektów. To dwa razy więcej niż w Luwrze! – opowiada kuratorka. – Ustawa o ochronie dóbr kultury nakazuje nam przechowywanie każdej pracy, która do nas trafia. A nie wszystkie są wartościowe. Na przykład rzeźba nieznanego artysty sprzed blisko 100 lat „Dzieci w mundurach na koniach na biegunach" raczej bawi niż wzbudza zachwyt. Z drugiej strony posiadanie takiego dzieła też jest wartością – to znak czasów. Organizując przy okazji tej wystawy spotkania z kuratorami i artystami czy warsztaty, chcemy o tym podyskutować.

W wystawie bierze udział także trójka współczesnych artystów. Agnieszka Polska stworzyła instalację wykorzystującą m.in. archiwalne dokumenty MNW. Jan Szewczyk nakręcił film pokazujący proces przygotowania ekspozycji. Mikołaj Grospierre zaś, w związku z tym, że muzeum nie ma magazynu z prawdziwego zdarzenia, sfotografował rzeźby w miejscach, w których je przechowywano. W starym kinie w Otwocku Wielkim czy pod sceną Teatru Stanisławowskiego w Łazienkach Królewskich powstała galeria wizerunku wizerunków. Choćby seria „Dziwne pary", gdzie na jednym ze zdjęć uwieczniono posąg wyposażony na chwilę w mop do mycia podłogi...