Reklama

Malarska firma rodzinna

W tym roku mija 500 lat od urodzin Lucasa Cranacha Młodszego.

Aktualizacja: 16.08.2015 21:41 Publikacja: 16.08.2015 21:25

Galeria frankońska w Kronach

Foto: Fotorzepa

W Niemczech ta rocznica stała się okazją do przypomnienia niezwykłego klanu malarskiego, który ze sztuki potrafił zrobić dobrze prosperujący biznes. Ale przecież u jego podstaw leżał prawdziwy talent i umiejętności prekursora – Lucasa Cranacha Starszego.

Korzenie wielkiej malarskiej rodziny epoki renesansu znajdują się w Kronach. Od nazwy tej miejscowości artysta zaczerpnął zresztą swój pseudonim, który z czasem stał się marką i znakiem firmowym artystyczno-rzemieślniczej firmy. Lucas urodził się w 1472 roku w rodzinie Hansa Malera. Początkowo obrazy podpisywał jako Lucas Maler z Kronach, z czasem nazwisko znaczące tyle co „malarz" zastąpił nazwą rodzinnego miasta.

– Wiemy, że Lucas był facetem z charakterem, mocną osobowością. I w pewnym momencie Kronach stało się dla niego za ciasne. Ruszył w świat – mówi Aleksander Süss, jeden z najlepszych miejscowych ekspertów, znawców życia i twórczości Cranacha.

To urocze stare miasteczko w Bawarii zamieszkuje dziś 17 tysięcy mieszkańców. Pierwsze zapiski o nim pochodzą z 1003 roku, więc z okazji niedawnego tysiąclecia wydano okolicznościowy znaczek. Położone na stromym wzniesieniu Kronach było trudne do zdobycia i wielokrotnie opierało się najeźdźcom. Pod budynkami pochodzącymi z XV i XVI wieku znajdują się bardzo głębokie piwnice kute w skale, sięgające niekiedy czterech pięter w głąb.

Rodzinne gniazdo

Na szczycie miasteczka zbudowano imponujący zamek obronny ze znakomitym zbiorem sztuki dawnej zgromadzonym w Galerii Frankońskiej. Aleksander Süss z dumą pokazuje XIII-wieczne rzeźby Marii z Dzieciątkiem oraz Marii Karmiącej. I jak przystało na rodzinne gniazdo Cranachów, prowadzi do dziewięciu oryginałów starego mistrza.

Jednak żeby zobaczyć większy wybór prac Lucasa Cranacha Starszego, warto wybrać się do Norymbergi, gdzie do maja przyszłego roku trwa wystawa „Między Wenus a Lutrem". Trafnie definiuje ona zainteresowania artysty. Z jednej strony śmiałe akty kobiece jak „Wenus i Kupidyn" (ok. 1537 r.), na którym bogini piękności jakby ostrzegała amorka, aby zbytnio nie swawolił. Wenus Cranacha, choć całkowicie naga, nie jest jednak skażona erotyzmem. Ma idealne kształty, piękne proporcje, jest doskonała, ale brak jej tego, co wieki później nazwano seksapilem.

Tę bogatą ekspozycję nie bez powodu przygotowano w efektownym i nowoczesnym Muzeum Narodowym w Norymberdze. To jedna z największych europejskich placówek muzealnych.

Reklama
Reklama

– Mamy około 1,6 miliona obiektów, z których tylko małą część pokazujemy, w tym właśnie 15 obrazów Lucasa Cranacha Starszego – mówi „Rzeczpospolitej" Daniel Hess, wicedyrektor Muzeum Narodowego w Norymberdze. – Prowadzimy również prace badawcze i zajmujemy się m.in. analizą wizerunków Marcina Lutra.

Jego głównym portrecistą był właśnie Lucas Cranach Starszy. Panowie dobrze się znali, wręcz przyjaźnili, duchowny był ojcem chrzestnym Anny, córki malarza, a Cranach taką samą funkcję spełniał wobec syna Lutra – Johannesa.

Cranach Starszy właściwie był monopolistą, malował Lutra wielokrotnie za życia, jest także autorem jego portretu pośmiertnego. Daniel Hess zwraca uwagę, że nie da się dziś udzielić jednoznacznej odpowiedzi, jak naprawdę wyglądał Luter i który z portretów jest najbliższy rzeczywistości. Wiadomo, że kreowano i idealizowano jego obraz, co służyło popularyzacji idei reformacji.

Wytrawni ilustratorzy Biblii

Związki Cranacha z Lutrem to nie tylko jego wizerunki – olejne, drzeworyty, rysunki. Cranach Starszy był też głównym ilustratorem Biblii. Żeby obejrzeć tyle niezwykłe, co rzadkie edycje, trzeba jednak pojechać do Coburga.

– Mamy w zbiorach około 20 bardzo starych edycji Biblii tłumaczonej przez Marcina Lutra, w tym te najcenniejsze z ilustracjami Cranachów Młodszego i Starszego. To była bardzo mozolna praca, bo czarno-białe odbitki drzeworytów były ręcznie kolorowane – wyjaśnia dr Silvia Pfister z biblioteki w Coburgu.

Doktor Pfister w białych rękawiczkach pokazuje Stary i Nowy Testament z ilustracjami m.in. Apokalipsy zrobionymi przez Cranacha Starszego. Nie ma też wątpliwości, że sylwetka Mojżesza z innej edycji wyszła spod ręki tego samego artysty, co można poznać po niewielkiej sygnaturze. A w gablocie obok wyeksponowana została strona tytułowa Biblii wykonana przez Cranacha Młodszego.

Reklama
Reklama

Dzieła ojca i syna uzupełniają się, często podobieństwa bywają większe niż różnice, ale niekiedy są prowokującym rozwinięciem. Ciekawym tego przykładem są kolejne wersje obrazu „Niedobrana para". Na plakacie wystawy w Norymberdze pokazano obleśnego starca, który lubieżnie zerka na młodą, atrakcyjną kobietę. W dolnej części obrazu trzymają się za ręce. Są i takie warianty obrazu, na którym kobieta sięga ręką do... sakiewki starucha.

Na zamku Veste w Coburgu jest jeszcze inna wariacja na temat „Niedobranej pary". Choć autorstwo obrazu budzi wątpliwości, dyrektor ekspozycji dr Klaus Weschenfelder jest przekonany, że to płótno Cranacha Młodszego. Artysta odwrócił role i namalował starą, brzydką kobietę, która bierze pieniądze od młodzieńca. Jest jednak i trzecia bohaterka na dole obrazu, która podaje młodzieńcowi wodę. A więc, kto tu komu i za co płaci? Widać wyraźnie, że wątek sprzedajnej miłości fascynował Cranachów.

Rzeźba
Anatomia antyku na Zamku Królewskim z kolekcji Stanisława Augusta
Rzeźba
Rzeźby Abakanowicz wkroczyły na Wawel. Jej drapieżne ptaki nurkują wśród drzew
Rzeźba
Salvador Dalí : Rzeźby mistrza surrealizmu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Reklama
Reklama