Sztuka krucha jak życie - francuski hołd dla Tadeusza Kantora

Francuz Christian Boltanski oddaje hołd Tadeuszowi Kantorowi, czyli jak śmierć inspiruje obu artystów.

Aktualizacja: 16.09.2015 21:13 Publikacja: 16.09.2015 21:03

„W mgnieniu oka” Christiana Boltanskiego dedykowana polskiemu artyście to uniwersalna praca dotycząc

„W mgnieniu oka” Christiana Boltanskiego dedykowana polskiemu artyście to uniwersalna praca dotycząca nas wszystkich

Foto: CRICOTEKA

W Polsce Rok Tadeusza Kantora przechodzi bez szczególnych fajerwerków. Jednak nie do pomyślenia było, żeby jubileuszu nie uwzględniła krakowska Cricoteka. Obecnie można oglądać tam dwie najważniejsze wystawy związane z setną rocznicą autora „Umarłej klasy".

Jest „Dzieciństwo", druga odsłona ilustrowanej biografii mistrza, która niczym nie zaskakuje ani niczego nie odkrywa. Obok zaś powstała znakomita instalacja „W mgnieniu oka" Christiana Boltanskiego dedykowana jubilatowi, lecz to uniwersalna praca dotycząca nas wszystkich – relatywizmu czasu, znikomości ludzkiego trwania, pamięci i niepamięci, dysproporcji pomiędzy wiecznością a naszym doczesnym bytem.

A w ogóle – czy umiemy pamiętać? Chcemy tego czy może wolimy zapominać? Jak owo usuwanie z pamięci przebiega?

W pracy „W mgnieniu oka" daremnie by szukać bezpośrednich odniesień do dokonań Kantora. Jednak u obu autorów można odnaleźć wspólne nuty. Cechuje ich autoironia wymieszana z patosem, świadomość komizmu w dramacie, szacunek dla wartości i potrzeba destrukcji, wiara w sens i poczucie bezsensu. Mają więc tak podobne światopoglądy.

Porozumienie bez słów

Tadeusz Kantor, rocznik 1915, urodzony w Wielopolu w familii o powikłanych korzeniach. Boltanski, wywodzący się z rodziny emigrantów żydowskich, przyszedł na świat w Paryżu w 1944 roku. Wyrastali w odrębnych kulturach, ale dogadywali się bez słów – a jeśli, to po francusku. Dla Boltanskiego Kantor należy do twórców przełomowych, podobnie jak Pina Bausch. To jego mistrzowie, przyjaciele, mentorzy.

Jednak najsilniej łączyło ich podejście do śmierci. Przedwczesnej, bezsensownej, degradującej. Obydwaj zastanawiali się, co to takiego śmierć. I obaj uczynili z odchodzenia tragiczny żart. Wzniosłość mieszali z przyziemnością, uniesienia z głupotą. Jednocześnie obydwaj jakoś oswajali przemijanie – własne, bliskich i bliźnich.

Pamiętam dwie wystawy Boltanskiego w Warszawie w traumatycznym wrześniu roku 2001. W CSW Zamek Ujazdowski była duża retrospektywa zakomponowana jak teatralny spektakl. Jednocześnie w maleńkiej Galerii Foksal francuski artysta zainscenizował swoją śmierć. Pokaz-mistyfikacja zatytułowany „C.B., jego życie, jego dzieło" zgromadził to, co mogłoby zostać po każdym z nas: trochę urzędowych papierów, kilka zdjęć, jakieś pamiątki i przedmioty osobistego użytku. I jak z tych odpadów ulepić pamięć o człowieku...

To samo robił Kantor. W każdym obrazie, sztuce, happeningu mieszał kreację z destrukcją, wartość z dezawuowaniem. Był jeszcze po tej stronie bytu, a już rewidował życie z perspektywy niebytu. Nie wierzył, ale nie tracił nadziei.

Podobnie Boltanski. Jest w jego dokonaniach rozpacz, lecz także przekonanie o sensie sztuki. Choć nie ufa bliźnim, nie jest nihilistą. Woli obśmiać swoje istnienie, niż przypisywać mu szczególne znaczenie. W końcu wszystkich nas to czeka: kres.

Cztery lata temu w CSW Zamek Ujazdowski Boltanski pojawił się znów. Tym razem z instalacją dźwiękową, zapisem życia każdego, kto zdecyduje się odwiedzić galerię. Bo czymże jest bicie serca, jeśli nie rejestracją życia? Od 2005 roku francuski artysta nagrywa tę foniczną pulsację ludzi znanych i anonimowych. Także w Warszawie każdy mógł dołączyć do „Archiwum serc".

Usychająca łąka

„W mgnieniu oka" to premiera, choć istotny element instalacji, praca wideo „Animitas", jest nagraniem zarejestrowanym na pustyni w Chile. Sceneria cały czas taka sama: piasek, lekkie wzniesienia, jedynymi śladami natury są wysuszone, wysokie badyle. Na nich zamocowano 850 japońskich dzwoneczków, które, poruszane wiatrem, wydają subtelny, miły dla ucha, uwodzicielski dźwięk.

Praca odnosi się do ołtarzy ku czci zmarłych, stawianych przy drogach i bezdrożach przez chilijskich Indian. Wedle ich wierzeń dusze łączą się z wiatrem i są obecne wśród żywych poprzez dźwięk.

W Cricotece delikatne dzwonienie słychać już z klatki schodowej. Ale zaangażowane są także inne zmysły. Zza kotary odgradzającej instalację Boltanskiego od pokazu Kantora dobywa się zapach siana i gnijących kwiatów.

Podążając za tą wonią, wkraczamy do sali wysłanej dywanem z trawy i kwiatów. Łąka? Nie, czegoś jej brak: gleby, wody, sił witalnych. Zielska zamieniają się w siano, żywe płatki w suszki. To bujność w stadium obumierania. Jak „Umarła klasa" Kantora. Co więcej, z każdym dniem łąka „umiera" coraz bardziej, rośliny wiotczeją, tracą barwy, zmieniają zapach.

Puentą instalacji są elektroniczne zegary. Dziesięć elektronicznych tarcz na ścianie wyświetla czas co do ułamków sekund, lecz bez synchronizacji. Czerwone rzędy cyfr jarzą się na ciemnych, prostokątnych tarczach. Nie wiadomo, czy spóźniają się czy spieszą? Jedno jest oczywiste – odmierzają (czyjś) czas. Współczesne cyfrowe Mojry, boginie losu.

To właśnie chce nam uzmysłowić Christian Boltanski. Jednocześnie podkreśla, że Kantor był przed nim. I wciąż jest. Ponadczasowy, zmuszający do myślenia o sensie istnienia. Jak Francois Villon rozpaczający po stracie niegdysiejszych śniegów. A co z niegdysiejszymi łąkami? Co z Wielopolem?

Christian Boltanski „W mgnieniu oka", Cricoteka, Kraków, wystawa czynna do 4 października 2015 r.

Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl