Śmierć za piękne oczy

Komiks „Oczy kota” to migawka, miniatura, kilka zdań, 50 czarno-białych plansz. I dzieło dwóch mistrzów surrealizmu.

Publikacja: 23.11.2015 06:00

Śmierć za piękne oczy

Album powstał pod koniec lat 70. ubiegłego wieku jako darmowy dodatek do kampanii reklamowej zapowiadającej serię komiksów „Incal”. Cykl jest efektem współpracy chilijskiego surrealisty Alexandro Jodorowsky’ego i francuskiego rysownika Jeana Girauda używającego pseudonimu Moebius.


Po prawie 40 latach ukazała się reedycja reklamowej miniatury, już nie gratis. Przez minione lata obrosła legendą i stała się poszukiwanym kolekcjonerskim kąskiem.


W przedmowie do obecnego wydania Jodorowsky wyjaśnia, skąd wziął się Incal. Oraz „Oczy kota”. Było to po katastrofie z filmową adaptacją powieści „Diuna”, nad którą Jodorowsky wraz z Moebiusem pracowali ponad dwa lata. Niespodziewanie wycofał się producent.


I wtedy Jodorowsky'emu przyśnił się Incal. Taki prezent od podświadomości. Nie wątpię, że tak było. Wszak Jodorowski, rocznik 1929, należał do Ruchu Panicznego, którego członkami byli też Roland Topor i Fernando Arrabal. Wierzyli wizjom podsuwanym przez podświadomość: koszmarom, obscenom i wszelkim dziwactwom. Jak to surrealiści.


Jednak plansze do „Oczu kota”, choć nadrealne w klimacie, skonstruowane zostały z żelazną konsekwencją. Na kartach z lewej strony zawsze widnieje czarna, prostokątna rama. Obraz statyczny. Kontrastują z tym kompozycje prawostronne. Tu rozgrywają się wydarzenia. Precyzyjna kreska Moebiusa przywodzi na myśl grafiki Piranesiego. Mroczna, klaustrofobiczna aura, niepokojące ujęcia. Artysta zmienia perspektywy, to przybliża, to oddala obraz.


Lekturę zaczynamy od nieruchomej sceny z lewej strony. Wysokie okno. W nim — nieruchoma, krucha sylwetka. Nie mówi nic, lecz czytamy jego myśli, zapisane obok kadru. Dziecko, starzec? Nie widać, postać pokazana jest od tyłu. Za to widać rozpościerający się w dali ponury miejski pejzaż. Zbliżenie na krajobraz pojawia się na stronie prawej. Oglądamy zdewastowane, opustoszałe miasto, jak po jakimś kataklizmie. Ani śladu życia. Nad dachami płyną ciężkie chmury, przez które niespodziewanie przebija promień słońca.


Właśnie to ciepło zwabiło samotnika do okna. Nie tylko jego. Bohater na kogoś czeka, do kogoś zwraca się: „Uważaj, Méduz, zaraz wyjdzie”.


Tajemnica połowicznie wyjaśnia się na sąsiedniej karcie. Z zakamarków odrapanych murów wynurza się kot. Cały najeżony ze strachu, lecz też spragniony słońca. Sadowi się w smudze ciepła i zastyga z rozkoszy. Ta chwila relaksu będzie go drogo kosztować, bo oto figura w oknie wydaje komuś rozkaz: „Pikuj”.


Wreszcie wiadomo, kto jest odbiorcą i posłusznym wykonawcą jego myśli: orzeł. Już dopadł rozleniwionego ciepłem kota, już zanurza szpony w jego futrze, już uśmierca go ciosem dzioba. Dziwne – drapieżnik nie zabija z głodu. Wypełnia tylko zadanie. Wydziobuje kotu… oczy. Wspaniałe, zielone, wielkie. Z nimi szybuje ku figurce tkwiącej w oknie.


Dopiero teraz oglądamy bohatera od frontu: wychudzony, obszarpany dzieciak o przerażającej twarzy. To… czaszka z oczodołami. W te otwory dzieciak wkłada dar od orła. I bawi się w widzenie. Jednak oczy kota mają nieodpowiedni rozmiar. Wylatują. I koniec zabawy.
Koniec makabrycznego żarciku Moebiusa i Jodorowsky’ego.



„Oczy kota”
Scenariusz — Alexandro Jodorowsky; rysunki — Moebius (Jean Giraud)
Tłum. Olga Mysłowska
Wyd. Bum Projekt, Warszawa 2015

Rzeźba
Rzeźby Abakanowicz wkroczyły na Wawel. Jej drapieżne ptaki nurkują wśród drzew
Rzeźba
Salvador Dalí : Rzeźby mistrza surrealizmu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu