Album powstał pod koniec lat 70. ubiegłego wieku jako darmowy dodatek do kampanii reklamowej zapowiadającej serię komiksów „Incal”. Cykl jest efektem współpracy chilijskiego surrealisty Alexandro Jodorowsky’ego i francuskiego rysownika Jeana Girauda używającego pseudonimu Moebius.
Po prawie 40 latach ukazała się reedycja reklamowej miniatury, już nie gratis. Przez minione lata obrosła legendą i stała się poszukiwanym kolekcjonerskim kąskiem.
W przedmowie do obecnego wydania Jodorowsky wyjaśnia, skąd wziął się Incal. Oraz „Oczy kota”. Było to po katastrofie z filmową adaptacją powieści „Diuna”, nad którą Jodorowsky wraz z Moebiusem pracowali ponad dwa lata. Niespodziewanie wycofał się producent.
I wtedy Jodorowsky'emu przyśnił się Incal. Taki prezent od podświadomości. Nie wątpię, że tak było. Wszak Jodorowski, rocznik 1929, należał do Ruchu Panicznego, którego członkami byli też Roland Topor i Fernando Arrabal. Wierzyli wizjom podsuwanym przez podświadomość: koszmarom, obscenom i wszelkim dziwactwom. Jak to surrealiści.
Jednak plansze do „Oczu kota”, choć nadrealne w klimacie, skonstruowane zostały z żelazną konsekwencją. Na kartach z lewej strony zawsze widnieje czarna, prostokątna rama. Obraz statyczny. Kontrastują z tym kompozycje prawostronne. Tu rozgrywają się wydarzenia. Precyzyjna kreska Moebiusa przywodzi na myśl grafiki Piranesiego. Mroczna, klaustrofobiczna aura, niepokojące ujęcia. Artysta zmienia perspektywy, to przybliża, to oddala obraz.