[b][link=http://www.rp.pl/temat/367044.html]Zobacz inne wirtualne spacery[/link][/b]
Artysta wizualny, fotograf, aktor, model, człowiek pióra, pedagog. Od dwóch lat mieszka w czeskiej Pradze (z Mariolą Przyjemską, też artystką); przedtem próbował zadomowić się w greckich Salonikach. Pochodzi z Pabianic, studiował w Toruniu, wychował się na łódzkim Strychu (miejsce azyl dla bojkotujących artystów), zaistniał wśród kontestatorskiej awangardy lat 80. (krąg Kultury Zrzuty).
Nie można przywiązać się do niczego, co wymyślił. Od 30 lat działa w opozycji do… samego siebie. Wystawa w Zachęcie najlepszym tego dowodem. "Prace 1982 – 2008" są tak różne, jakby pochodziły od różnych autorów. Jedno je łączy: ironia. Kiedy oglądam obiekty sygnowane przez Z. L., mam wrażenie, że sprawia mu satysfakcję konfundowanie odbiorcy. Obóz śmierci z klocków lego obraża niegdysiejszych więźniów Auschwitz czy zmusza do refleksji nad współczesną popkulturą, dla której nie ma żadnego tabu? Maszyneria zatytułowana "Rozciągacz członka" (z instrukcją obsługi) to soft porno czy kpina z dzisiejszej kultury seksu? A jak skomentować piramidę wybudowaną z czopków "Placebo" lub serię owłosionych lalek bobasków, zatytułowaną "Możesz ogolić dziecko"?
Libera ma słabość do kultowych zabawek. Zabawia się z nimi po swojemu, jakoś tak sadystycznie. Wysmukłą Barbie utuczył i nazwał "Ciotką Kena". Inny zestaw blond piękności nazwał "Lalka, którą uwielbiasz rozbierać". Nie tylko z ciuchów, także ze skóry. W tym przypadku artysta wypatroszył brzuszki plastikowych dziewczynek. Pokazał ich wątpia z anatomiczną wiernością. Makabra z przymrużeniem oka. Uświadamia, że nie mamy zahamowań, obnażając się wzajemnie i wcale nie intymnie, lecz w przytomności świadków.
Wypada dodać, że jadowite poczucie humoru Zbyszka Libery nie wzięło się z powietrza. W stanie wojennym ponad rok przesiedział za niewinność. Z kryminalistami. Dowodem obciążającym okazały się także… wizytówki, na których przedstawiał się jako gastryk, matoł, erotoman, epigon. Ubeków te słowa obrażały. Osadzony artysta zaczął się jąkać, co, paradoksalnie, okazało się korzystne. Wyszedł na mocy amnestii z okazji papieskiej wizyty.
Czy można się dziwić, że artysta nie ma zaufania do bliźnich? Wyjątek stanowiła nieżyjąca od dawna babka. Ćwierć wieku temu poświęcił jej wideo "Obrzędy intymne". Wybuchła dyskusja: czy zachował się nieetycznie, upubliczniając chorobę?