Ale szkło może być zdradliwe. Oferuje wiele możliwości: lśnienie, przezroczystość lub mat; powierzchnie gładkie, lustrzane, aksamitne; do tego nieograniczona paleta barw plus złocenie. Łatwo przedobrzyć, otrzeć się o kicz.
Do ekspozycji w Arsenale wypożyczono ponad 160 obiektów 40 autorów, w tym pięciorga poznaniaków. W dolnej sali – 18 gigantycznych totemów, niektóre ponaddwumetrowej wysokości. Większość pomysłów na dużym luzie – jak choćby piramida z małych żółtych kaczuszek Austriaka Roberta Zeppel-Sperla. Albo błękitna kolumna zwieńczona uśmiechniętą twarzyczką przywodzącą na pamięć rysunki Miró – dzieło Hiszpana Juana Ripollésa.Elisa Butturini w totemie „New Society” zaszalała postmodernistycznie – połączyła formy dobrze znane ze świata organicznego, od słonecznika po… gałki oczne.
Natomiast kompozycja „Głód” Franco Losvizzera wcale nie bawi. Raczej straszy. Lustrzany obły stwór z rozdziawioną gębą, w którym odbijają się oglądający. Czyżby przestroga, że niedostatek może zaskoczyć każdego?Wśród figuralnych pomysłów wyróżnia się minimalistyczna abstrakcyjna kolumna „W nieskończoność” Silvana Rubina. Przywodzi na myśl dzieła Brancusiego: pion z identycznych elementów, białych i nieprzezroczystych. Jak fala.
W górnej sali – karuzela wrażeń. Moja pupilka to Austriaczka Kiki Kogelnik. Tylko raz „zaliczyła” warsztaty w Murano, zmarła 11 lat temu. Szkoda, miała talent, humor i wyczucie materii. Już za pierwszym podejściem uchwyciła specyfikę szkła. Na ścianie wiszą jej szkice, poniżej 14 zrealizowanych według nich głów. Znakomita jest „Matka z dzieckiem”: dwie kuliste formy w tym samym błękitnym kolorze; mniejsza „pączkuje”, wyrasta z większej. Ciąża inaczej. Inny klimat ma „Niebezpieczeństwo” – różowawo-fioletowa maska i podniesionymi na jeża „włosami”, jakby ze strachu. A w środku pełzające małe, czarne raczki.
A kto z rodaków wart wzmianki? Moim zdaniem tylko Anna Goebel, była asystentka Magdaleny Abakanowicz. Pokazała cykl abstrakcyjnych kształtów, szklanych grud, przezroczystych jak woda – cykl „Wobec natury”. Te formy nie wyglądają jak produkty człowieka, lecz jak twory natury. Bryły lodu czy żywicy, wewnątrz których zamrożone zostało jakieś życie.
Wystawę zamykają dzieła mozaikowe. To jeszcze jedna możliwość wykorzystania szkła. Do tradycji bizantyjskiej nawiązuje Dusciana Bravura, wenecjanka. Artystka lubuje się w przepychu. Pokryła połyskliwymi drobinami ptaka wielkości człowieka i postawiła go przed lustrem. Instalacja absurdalna, lecz zapadająca w pamięć.