Niewielka ślepa uliczka na Bródnie. Za nią już tylko torowiska. – Tu je na razie trzymamy – mówi Witek Urbanowicz, 20-letni chłopak, i prowadzi nas w głąb podwórka.
Na środku stoi budynek wyglądający na warsztat samochodowy. O tym, że nie naprawia się już tutaj aut, a zupełnie co innego, może sugerować jedynie stojący przy wejściu ośmiometrowy neon „Jubiler” i czerwone światło dochodzące ze środka.
– To „Berlin”, mój ulubiony – wskazuje na źródło światła Ilona Karwińska, fotograf od roku 2005 kolekcjonująca stare reklamy świetlne. „Berlin” był pierwszą, jaką z pomocą siostrzenic Witka udało się jej ocalić od zniszczenia. Dziś mają ich siedem. To początek powstającego w Warszawie „neonowego” muzeum. Na razie dostępnego jedynie w wersji wirtualnej pod adresem [link=http://www.polishneon.com]www.polishneon.com[/link].
[srodtytul]Złom stalowy[/srodtytul]
– Są niesamowite – nie odrywając wzorku od rozłożonych w magazynie neonów, mówi Grzesiek Wierzchowski i sięga do torby po mikrofon. Wraz z Kasią Konopą zaraz zacznie kręcić tu zdjęcia do filmu.