Teraz mamy prace mistrza, złotego medalisty na plakatowych mistrzostwach świata, czyli na warszawskim biennale. Biennale powstało w 1966 roku – to były szczytowe lata dla naszej szkoły plakatu i niełatwo było wyróżnić się wśród tłumu grafików. Ale Wasilewski odcinał się – rygorem kompozycyjnym.
Z Kulturą na Ty - poleć swoje wydarzenie kulturalne
Henryk Tomaszewski – profesor, u którego Wasilewski został asystentem – szanował tyleż ascezę, co dowcip podopiecznego. Nic dziwnego, że po przejściu w stan spoczynku przekazał mu prowadzenie Pracowni Projektowania Graficznego na warszawskiej ASP.
Porównywać te prace z obecną produkcją reklamową to jak zestawić ucztę Babette z kateringiem. U Wasilewskiego jest plastyczna rafinada. Czerń, biel, z rzadka czerwień. Gruba krecha od pędzla, cieniutka kreseczka z piórka zderzone z kleksem, odręcznym napisem. To nie tyle plakaty, ile niezwykłej subtelności rysunki.
Uwielbiam "Trzy kobiety" z filmu Altmana: symbolizują je... sztućce (łyżka, widelec, nóż) z wkomponowanymi w sylwetki, umownymi dziewczęcymi profilami. Nie gorszy jest Toulouse-Lautrec. Profil słynnego artysty sprowadza się do charakterystycznego melonika – czarna forma dopełniona napisem, kto zacz. Nazwisko Francuza staje się jednocześnie jego nosem, okularami, brodą i włosami. Zgodzicie się, że ten plakat można porównać do aforyzmów Leca? Autorowi na tym zależy...