Gdybym dostał zlecenie napisania satyry, do jakiego galimatiasu mogą doprowadzić nieodpowiedzialne działania polityków, to niezależnie od tego, jak bym „się wytężał”, nie wymyśliłbym takiego poziomu absurdu jaki otrzymaliśmy w spadku po rządach PiS. Tadeusz Ross śpiewał: „Bo tak proszę państwa fatalnie się stało, że życie przerosło kabaret”. Obecnego stopnia prawnej dysfunkcji naszego kraju nie da się nawet przyrównać do stajni Augiasza, bo ta przy tym, co zrobiono z naszym prawem, staje się wzorem porządku. Rozmiar kary, którą wyrocznia delficka nałożyła na Heraklesa, to nic w porównaniu z rozmiarem pracy, która czeka Adama Bodnara. Poza brudami podstawowymi, czyli: nieprawidłowo obsadzonym Trybunałem Konstytucyjnym, nielegalnie wybraną KRS, Izbą Kontroli Nadzwyczajnej niebędącą sądem, prezes Sądu Najwyższego wybraną wbrew woli sędziów, neosędziami czy upolitycznioną prokuraturą, w prawniczej stajni zabrudzone jest praktycznie wszystko. Większe brudy przykrywają te mniejsze, które w miarę sprzątania zaczną wychodzić na wierzch.