Joanna Parafianowicz: Dla kogo to nazwisko po mężu

Patriarchat wjechał za mocno. Na szczęście ominął ustawodawcę.

Publikacja: 02.08.2022 10:31

Joanna Parafianowicz: Dla kogo to nazwisko po mężu

Foto: Adobe Stock

Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa, Jennifer Lopez, nie przewidziała jakie swym zamążpójściem oburzenie wywoła w polskich kręgach feministycznych i pośród śledzących ich poczynania internautów. Nikogo z nas bowiem nie zapytała o zdanie w sprawie społecznie ważniej, sprawie gorącej, sprawie gorszącej i jak się okazuje – sprawie niewątpliwie polskiej, jaką niewątpliwie jest przyjęcie przez artystkę nazwiska męża po ślubie.

Tematowi Jennifer Lynn (wł. nazwisko) Affleck poświęciła uwagę redaktor Natalia Waloch z Wysokich Obcasów, nie przebierając w słowach. Jej zdaniem przyjęcie przez kobietę nazwiska męża to znakowanie się na jego własność. W śmiechom nie było końca. Wielu panów chętnych było dzielić się ze światem swymi przemyśleniami, że „nikomu to nigdy nie przeszkadzało" "jest taki zwyczaj”, „widocznie tak się umówili”, „co za stek bzdur. Zmiana nazwiska nie jest obowiązkiem, ale jeśli chce się z kimś założyć rodzinę, to wypadałoby żyć po jednym nazwiskiem. Jakby to wyglądało, gdy matka ma inne nazwisko niż mąż i dzieci”. Wiele pań też chętnie polemizowało z dziennikarskim tekstem, bo „rodzina powinna nazywać się tak samo” i „widocznie jest dumna ze ślubu".

Treść dostępna jest dla naszych prenumeratorów!

Kontynuuj czytanie tego artykułu w ramach e-prenumeraty Rzeczpospolitej. Korzystaj z nieograniczonego dostępu i czytaj swoje ulubione treści w serwisie rp.pl i e-wydaniu.

Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Poprawić definicję zgwałcenia
Rzecz o prawie
Katarzyna Batko-Tołuć: Podwójne standardy jawności
Rzecz o prawie
Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Powinności judykatywy
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Samorząd bez empatii
Rzecz o prawie
Beata Gaś-Sadowska: Unia Europejska chce zwalczać pracę przymusową