Jeśli ktoś myślał, że za pomocą jednego kongresu można zmienić wizerunek ugrupowania, to jest niepoprawnym marzycielem mającym odległy kontakt z rzeczywistością. Mimo to dwudniowy kongres PiS, najbardziej chyba profesjonalnie zorganizowany partyjny zjazd w ostatnich latach, spełnił jedną ważną rolę.

Zagrzał PiS-owskie chorągwie do boju. Dał działaczom partii Jarosława Kaczyńskiego wyrazisty sygnał: jesteśmy gotowi do kontrofensywy, mamy poważny program i zwarte szeregi, a w nich profesjonalistów. I zdecydowanego przywódcę. Przywódcę, który jednego dnia potrafi przeprosić i rozliczyć się z błędami przeszłości, a następnego nakreślić wizje drogi, po której partyjne chorągwie mają kroczyć przez najbliższe dwa lata.

Nieprzypadkowo prezes PiS podczas niedzielnego wystąpienia powtarzał: "przed nami dwa lata solidnej pracy". Delegatom nie przeszkadzało, że hasłem kongresowego zagrzewania do boju było "pokój, a nie wojna". Mówienie o pokoju, nowoczesnej gospodarce, walce z kryzysem, znaczeniu młodego pokolenia przyjęli jako przejaw nowego, "dobrego stylu", w jakim ich prezes chce zmieniać Polskę. Jednak najbardziej owacyjnie zareagowali na znane zdanie "zero tolerancji dla przestępców".

Jarosław Kaczyński przybierając nowe wizerunkowe szaty, nie zapominał o starych. Najczęściej powtarzał dwa słowa: "państwo" i "narodowe". Ale o tym, że te nowe szaty są jednak dla niego bardzo ważne, może świadczyć fakt, iż jedynym wymienionym nazwiskiem podczas godzinnego przemówienia było nazwisko Grażyny Gęsickiej. Byłej minister i fachowca od gospodarki, dotychczas pozostającej w ukryciu.

[ramka][link=http://blog.rp.pl/subotic/2009/02/01/zagrzewanie-do-boju-pis-owskich-choragwi/]Skomentuj[/link][/ramka]