Skoro Prezydent RP zdecydował się polecieć do Smoleńska mimo takiego afrontu, to każdy jego gest będzie tam bacznie obserwowany, a każde słowo uważnie wysłuchiwane. Od zachowania Komorowskiego na Siewiernym zależy bowiem prestiż naszego państwa, które - jeżeli chce być poważane na świecie - nie może sobie pozwalać na uprzedmiatawianie przez jakikolwiek kraj, a w tych kategoriach należy traktować usunięcie tablicy, nawet jeśli była ona umieszczona bez uzyskania zgody miejscowych władz. Moment jej zamiany na inną, w dodatku o zasadniczo zmienionej treści, nosi zaś wszelkie znamiona takiego właśnie potraktowania Polski przez Rosję.
Jest to rzeczywiście niełatwa sytuacja dla prezydenta. Czy da radę? Nie wiemy, ale już dziś łączymy się z nim w "bulu" i "nadzieji".?