On miał poczucie obowiązku, naprawdę był człowiekiem odpowiedzialnym. Obserwowałam go, kiedy działał w Solidarności i później, kiedy stał na czele NIK-u. Doskonale zdawał sobie sprawę z ogromu korupcji i transakcji na granicy prawa. Miał przy tym niesamowitą wiedzę, z której jednak nie zdążył zrobić użytku. Nie zdawał sobie sprawy, że ma tak mało czasu.

Jadwiga Staniszkis opowiada też, że śp. Lech Kaczyński lepiej czuł się z ludźmi, o których wiedział, że są mu przyjaźni. Wyraża też przypuszczenie, że prezydent był być może zbyt delikatny jak na warunki w polskiej polityce, w której najistotniejszą rolę pełnią walka o władzę, prestiż i pieniądze. Staniszkis wspomina też Marię Kaczyńską:

Niedawno otworzyłam list zaadresowany do mnie przez Marię Kaczyńską. Zaginął wcześniej w górze nieotwieranej poczty, która wpływała do mnie na uniwersytet po tym, jak przestałam tam pracować. W środku były życzenia noworoczne od Pani Marii na rok 2010. Przy formułce „szczęśliwego Nowego Roku” widniał ręczny dopisek prezydentowej: „To był trudny rok, choć łatwiejszy niż poprzedni”. Napisała tak do osoby, z którą znała się osobiście, ale z którą nie łączyła jej bliska przyjaźń, a to wiele mówi. Wtedy uświadomiłam sobie, jak bardzo przeżywali wszystkie, nieraz bardzo ostre, ataki na siebie.

Odnosząc się do obecnej sytuacji, rocznicy katastrofy smoleńskiej i wydarzeń na Krakowskim Przedmieściu, profesor Staniszkis mówi:

Leszek był bardzo skromną i religijną osobą. Oboje z Marią byliby bardzo szczęśliwi, widząc te tłumy przed Pałacem Prezydenckim. Byłby szczęśliwy, że budzi tyle pozytywnych emocji, gdyż za życia się z nimi nie zetknął. Walka o krzyż, która była później, by go jednak męczyła. Myślał bowiem pozytywistycznie, krok po kroku. Chciał budować.?