Środowy wieczór w TVN i TVN24 był spektaklem jednego aktora. W tej roli debiutujący Bartosz Arłukowicz, jego recenzentami zostali Marek Borowski, Ryszard Kalisz, Tomasz Wołek, Aleksander Kwaśniewski. Prowadzący rozmowy są dobrze Państwu znani. Redaktor Monika Olejnik i redaktor Kamil Durczok przepytywali swoich gości z "życia i twórczości Bartosza Arłukowicza", ale też z nowych transferów przedwyborczych, egzotycznej koalicji SLD-PiS i smutkach Grzegorza Napieralskiego. Jak widać, tyle tematów może wywołać jeden poseł ze Szczecina.
Jako pierwszy głos zabrał szef SDPL, Marek Borowski:
Jeśli duże partie polityczne zechciałyby uznać, że taki kandydat jak ja byłby dla nich przydatny, to ja chętnie przyjmę takie poparcie - oświadczył w programie "Tak jest" w TVN24 były marszałek Sejmu i szef SDPL, który w jesiennych wyborach zamierza wystartować do Senatu. Podkreślił, że jest zainteresowany poparciem dużych partii, ale jednocześnie zaznaczył, że nie będzie o nie zabiegał bezkrytycznie i swoich poglądów nie zmieni. - Mówię publicznie, że jestem zainteresowany - zadeklarował Borowski.
Inna słynna postać lewicy, Ryszard Kalisz zarzekał się, że "jako człowiek lewicy nie zdradzi SLD".
Przejście Bartosza Arłukowicza do PO to błąd. Stał się przedmiotem gry, a Donald Tusk szybko go zmarginalizuje - tak ostatni spektakularny transfer polityczny ocenia Ryszard Kalisz. Pytany w "Faktach po Faktach" w TVN24, sam nie zamierza zmienić barw politycznych, odpowiada twardo: - Moje miejsce jest na lewicy. A doniesienia o moim rzekomym odejściu z partii to błąd... komentatorów. Kalisz nie szczędził komplementów pod adresem byłego już klubowego kolegi. - Bartosz Arłukowicz to osoba niezwykle inteligentna i wrażliwa na sprawy lewicy (...) Bardzo lubię Bartka, cenię go. Ale mam do niego żal - mówił Kalisz.