Halina Wąsowska-Schirmer w drodze powrotnej z Gdańska do Tarnowa zaczęła dziwnie się zachowywać. Używała niecenzuralnych słów w stosunku do towarzyszy podróży w wagonie, w którym jechali przedstawiciele PO z Gorlic, Nowego Sącza i Podegrodzia. Wydawało się, że kandydatka jest pod wpływem alkoholu i jak stwierdziło wiele osób z wagonu – czuć było od niej mocne trunki - czytamy w portalu.
O sprawie członkini Platformy Obywatelskiej z Biecza nikt by się nie dowiedział, gdyby kandydatka na posłankę poszła spać do przedziału bez awantur. Jednak w nocy z soboty na niedzielę (11 na 12 czerwca) zaczęła zaczepiać mężczyzn, szczególnie młodych. Obiecywała pracę.
Uciekłem przed tą kobietą – relacjonuje uczestnik gdańskiej wyprawy. - Mówiła, że chciała porozmawiać, ale była bardzo nachalna.
Działaczce PO z Biecza mężczyzna przypadł jednak do gustu bardziej niż inni. Rozpoczęła poszukiwania. Zajrzała do większości przedziałów w pociągu, przeszkadzając w odpoczynku osobom wracającym z konwencji.
Kandydatka na posłankę za wszelką cenę chciała się integrować z młodym pokoleniem. Mówiąc językiem młodzieżowym, na siłę „wciskała” swój numer telefonu mówiąc: - Zapisz sobie – Halinka z PO. Chwaliła się też, że sam premier Tusk uścisnął jej rękę i skojarzył z okręgiem 14.