To pomyłka, którą właśnie prostuję w swoim oświadczeniu. Mam połowę tej kwoty - podkreśla Migalski. - I tak może robić wrażenie, ale ja tych pieniędzy nie kradnę, tylko zarabiam. Nie mam syndromu utracjusza. Odkładam na czarną godzinę. Poseł twierdzi jednocześnie, że "nie ma wielkich zdolności do oszczędzania". - Pieniądze, które zarabiam w PE, po prostu są dość duże.

Cieszymy się, że Migalski potrafi z czystym sumieniem przyznać, że zarobki w Parlamencie Europejskim są duże. Może - zamiast odkładać na czarną godzinę (a ta w przypadku PJN zbliża się nieuchronnie) europoseł powinien założyć jakąś fundację? Dla fruwających ornitologów na przykład?