Przeczytałem wiadomość, która mną wstrząsnęła, lecz nie zmieszała. Konkretnie - o tym, że morderca z wyspy Utoya zrobił sobie przerwę w mordowaniu i zadzwonił na policję z wiadomością, że właściwie to ma już dosyć strzelania i chętnie by się poddał, tylko nie ma komu, więc może by ktoś przyjechał. Na to policja odpowiedziała, i to ponoć nie raz, bo dzwonił kilka razy, że zgłoszenie zostało przyjęte, ale na razie wszyscy są zajęci, czy coś w tym stylu. W takim razie morderca zaczął strzelać znowu, zabijając dodatkowe kilkadziesiąt osób.
Surrealizm tej sytuacji jest porażający. I pomyśleć, że były czasy, gdy Skandynawowie łoili skórę wszystkim wokół! Zwłaszcza po spożyciu pewnego rodzaju grzybków halucynogennych, dostawali tzw. małpiego rozumu, toczyli pianę z ust i rozganiali, jako berserkowie, wszystkich na placu boju, zanim nie opadli z sił. Pewien Norweg z dumą mi opowiadał, jak to Londyn został zdobyty przez trzy drakkary Wikingów, które popłynęły w górę Tamizy. Jak Wikingowie wyskoczyli z łodzi z tą pianą na pysku, z wyciem i z toporami, dwumetrowe chłopiska, to obrońcy po prostu dali nogę, bo bohaterstwo bohaterstwem, ale bez przesady.
No i co się porobiło? Od dawna mam wyrobione zdanie o duchu bojowym panującym w krajach zamożnego, zgnuśniałego Zachodu. Pisałem o tym przy okazji swoich wojaży po Oceanie Indyjskim, w czasie swoich bezsennych nocy spędzonych na mostku, na których miałem wątpliwą przyjemność przepływać przez te coraz mniej gościnne wody i słuchać radiowych wołań o pomoc atakowanych przez piratów statków. Jak być może niektórzy wiedzą, Ocean Indyjski stał się w ciągu ostatnich lat centrum światowego piractwa, najpierw wybrzeża Somalii, a potem właściwie cały ocean. Somalii, czy co tam teraz jest, bo Somalii, tu właśnie już nie ma, podzieliła się na państewka, czy tereny plemienne, z których największym jest Puntland. Kiedyś Sowieci i Ameryka dawali pieniążki na broń i żywność, ale teraz już nikomu nie zależy. No, to sobie chłopaki radzą, jak potrafią, nędza, przewidywana długość życia 40 lat, to co mają do stracenia?