Na obciach:
Bo obciachu nie ma co się bać, ale obciachu kontrolowanego. Wybory to targowisko próżności, typy nadmiernie refleksyjne, dzielące włos na czworo i przesadnie skromne powinny więc raczej poszukać pracy w bibliotece. „Ole, ole, Olek, na prezydenta tylko ty!" wyśpiewywał w rytmie disco polo Top One, a sam Aleksander Kwaśniewski podrygiwał z gracją w towarzystwie pewnego czarnoskórego dżentelmena. 15 lat temu nie chodziło jeszcze o flirt z mniejszościami seksualnymi, ale o pokazanie światowości kandydata. Tak czy owak obciachowość zarówno pieśni, jak i choreografii była bezdyskusyjna. No i co? Pomogło!
Na ustawkę:
Medialna ustawka może nam ową dawkę niezbędnego obciachu zapewnić, jak siedem lat temu, gdy Paweł Poncyljusz i Paweł Graś postanowili odpowiedzieć na apel „Super Expressu" i przeżyć miesiąc za 500 złotych. Kpiono z mało znanych posłów, że to raczej chwyt na desperata poszukującego popularności, ale swoje zrobił – obaj do dziś są w Sejmie. Ustawka może jednak skończyć się katastrofą. Znęcanie się nad minister edukacji, która pozując ze spuszczonymi spodniami, udowodniła, że powinna korzystać z porad lekarza innej specjalności niż ortopeda, to rozrywka zdrowa i tania, ale przyznajmy choć, że kierunek działań pani minister był słuszny. Czerstwa jak transmisja z obrad KC Komunistycznej Partii Węgier pani Hall desperacko szukała konceptu, by wryć się w pamięć wyborców. No i wpadła – jej się wydawało, że na pomysł.
O innych sposobach na zwycięstwo wyborcze przeczytają Państwo w "Plusie Minusie”.