Czy ETA pomoże partii premiera Zapater

W 2004 roku o zwycięstwie socjalistów przesądziła al Kaida. Czy baskijscy terroryści zmniejszą skalę ich porażki w listopadowych wyborach?

Publikacja: 21.10.2011 20:50

ETA włączyła się do kampanii dokładnie miesiąc przed wyborami zaplanowanymi w Hiszpanii na 20 listopada. Umiejętnie dozowała napięcie. Nowy komunikat podupadłej bandy terrorystów dosłownie wisiał od kilku dni w powietrzu. Mówiło się, że będzie "historyczny".

Po czwartkowym występie trzech zamaskowanych osobników w baskijskich beretach Hiszpanie mogą więc czuć się zawiedzeni. ETA wprawdzie "postanowiła ostatecznie zrezygnować z działalności zbrojnej", ale nie wspomniała o rozbrojeniu ani o samorozwiązaniu. Znalazła słowa współczucia dla zabójców z własnych szeregów odsiadujących wyroki w więzieniach, ale zapomniała o ofiarach swoich zamachów i egzekucji.

Stwierdzenie, że Kraj Basków stanął przed "historyczną szansą na znalezienie sprawiedliwego i demokratycznego rozwiązania odwiecznego konfliktu politycznego", pachnie z daleka żądaniem samostanowienia dla tego regionu Hiszpanii, poszerzonego o Nawarrę i baskijskie prowincje Francji. Ideę prawa Basków do niepodległego państwa rozwija zresztą kolejny fragment komunikatu mówiący o "poszanowaniu woli ludu". Apel do władz o zlikwidowanie "skutków konfliktu" można zaś odczytać jako wezwanie do amnestii dla uwięzionych terrorystów.

Czyli ETA żąda tego co zawsze, nie dając niczego w zamian. Ogłoszone w styczniu tego roku "permanentne zawieszenie broni" i obecna "rezygnacja z działalności zbrojnej" w istocie znaczą to samo, skoro nie ma mowy ani o likwidacji arsenałów, ani o rozwiązaniu struktur wojskowych organizacji zbrojnej separatystów. To, że od jakiegoś czasu nie przeprowadza zamachów, wynika z jej słabości po ciosach zadanych przez policje oraz służby specjalne Hiszpanii i Francji, w żadnym razie nie z dobrej woli.

Niemniej premier José Zapatero mówi o "kluczowej wadze komunikatu". W kampanii wyborczej socjaliści będą mogli się chwalić uwolnieniem Hiszpanów od terroryzmu, by odwrócić uwagę od tego, że nie uwolnili ich od kryzysu.

ETA postanowiła ich wesprzeć nie tylko dlatego, że ideologicznie bliżej jej do ugrupowania Zapatero niż do prawicowej Partii Ludowej. Boi się, że prognozowane zwycięstwo ludowców 20 listopada na długie lata pogrzebie jej nadzieje na rolę liczącego się gracza na hiszpańskiej scenie politycznej. Zapatero próbował negocjować z ETA. Lider Partii Ludowej Mariano Rajoy oświadczył, że terrorystów z ETA "pokona tylko siła państwa" i że "jest to jedyna droga". Wybór należy do Hiszpanów.

ETA włączyła się do kampanii dokładnie miesiąc przed wyborami zaplanowanymi w Hiszpanii na 20 listopada. Umiejętnie dozowała napięcie. Nowy komunikat podupadłej bandy terrorystów dosłownie wisiał od kilku dni w powietrzu. Mówiło się, że będzie "historyczny".

Po czwartkowym występie trzech zamaskowanych osobników w baskijskich beretach Hiszpanie mogą więc czuć się zawiedzeni. ETA wprawdzie "postanowiła ostatecznie zrezygnować z działalności zbrojnej", ale nie wspomniała o rozbrojeniu ani o samorozwiązaniu. Znalazła słowa współczucia dla zabójców z własnych szeregów odsiadujących wyroki w więzieniach, ale zapomniała o ofiarach swoich zamachów i egzekucji.

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości