W blogu "Plusy i Minusy Jana Filipa Libickiego" czytamy:
Mało który z oskarżycieli, koncentrujących się na macierewiczowym męczeństwie, wspomina w tym czasie o innej, ważnej dla PiS sprawie. O procesie zabójcy Marka Rosiaka, Ryszarda Cyby. Procesie, w którym sąd całkowicie podzielił pisowską - zgodną z faktami argumentację - o zabójstwie, którego celem byli działacze jednej partii politycznej. Mogłoby się wydawać, że ogłoszony wyrok to świetna okazja do politycznej rozróby. Choćby takiej, jaką zrobił Jarosław Kaczyński już w kwadrans po zabójstwie Marka Rosiaka. A tu nic. Kompletna cisza. Nikt głośno nie krzyczy. Nie triumfuje. Nie ma rozlicznych prasowych konferencji. Dlaczego?
Senator dodaje:
Otóż wyrok wydany na Ryszarda Cybę - opatrzony wspomnianym wyżej uzasadnieniem - wcale nie jest dla PiS wyrokiem wygodnym. Można by nawet powiedzieć, że w kontekście prokuratorskich perypetii byłego szefa SKW jest to wyrok wielce niefortunny. Niefortunny, bo w istotny sposób przerywa rozsnutą już pisowska opowieść o dzielnym likwidatorze i śledczych, dyspozycyjnych wobec tuskowego "reżimu". Cień wyroku Ryszarda Cyby to poważna rysa na pracowicie kreowanym micie Antoniego Macierewicza - ofiary dyspozycyjnego wymiaru sprawiedliwości.
Libicki nie po raz pierwszy budzi nasze zażenowanie swoimi wpisami zdradzającymi brak wrażliwości i empatii. Prawdopodobnie po raz kolejny uznał, że włada piórem w stopniu wystarczającym, a na drwinach po zbrodni można zbić kapitał polityczny.