Reklama
Rozwiń

Łukasz Warzecha: Moskwa chce stworzyć "marszowy" precedens

W opinii publicysty "Faktu" wszelkie próby zakłócania i blokowania marszu rosyjskich kibiców będą realizacją najważniejszego punktu z listy rosyjskich celów

Publikacja: 12.06.2012 13:23

Łukasz Warzecha: Moskwa chce stworzyć "marszowy" precedens

Foto: W Sieci Opinii

W salonie24.pl Łukasz Warzecha pisze:

Władimir Putin byłby niemądry, gdyby nie spróbował wykorzystać dzisiejszego przemarszu rosyjskich kibiców przez Warszawę dla własnych interesów. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że grupa, która przyjechała do naszego kraju, jest w ten czy inny sposób pod uważnym nadzorem rosyjskich służb. Nadzór oznacza w tym wypadku także możliwość sterowania i przeprowadzania prowokacji. Sceptykom radzę pamiętać, że nie mówimy o normalnym, demokratycznym, europejskim kraju, ale o satrapii, maskującej się pozorami demokracji. Oczywiście jest w tym wszystkim jakiś element autentycznej kibicowskiej organizacji, ale z całą pewnością nie gra głównej roli.

Jego zdaniem ekipa Putina stawia sobie dwa cele, które "doskonale się uzupełniają i nawet jeżeli przemarsz odbędzie się w spokojnej atmosferze, osiągnięty zostanie przynajmniej drugi z nich, a zapewne częściowo także pierwszy". Są to:

Po pierwsze – pokazanie przynajmniej części Polaków – najlepiej tej mniej wygodnej – jako oszalałych rusofobów. To da argument – w ramach wielostronnej gry z zachodnimi partnerami – do odpowiedniego urobienia zachodniej opinii publicznej i znieczulenia jej na ostrzeżenia, płynące z Polski gdy idzie o zachowanie Rosji. Będzie je można tym łatwiej kwitować jako owoc nieracjonalnej rusofobii. Co będzie szczególnie użyteczne, gdyby doszło do zmiany ekipy rządzącej oraz gdyby nastąpiła eskalacja zagrożenia od wschodu.

Ewentualne polskie obawy zostaną wtedy przedstawione jako obsesje i możemy być pewni, że w materiałach filmowych znalazłyby się także migawki z ewentualnych starć podczas dzisiejszego przemarszu. Odpowiednio spreparowane, rzecz jasna.

Po drugie:

Moskwa chce pokazać, że Rosjanie są w stanie zamanifestować w polskiej stolicy pod komunistycznymi symbolami, nie ponosząc żadnych konsekwencji. Jeżeli w dodatku na meczu pojawi się Władimir Putin, będzie to miało dodatkowe znaczenie. Nie bez znaczenia jest tu także stworzenie precedensu, który potem będzie można wykorzystać w innych miejscach 

Co możemy zrobić, skoro zgoda na „przejście” już jest?

Pierwsza i naczelna zasada powinna brzmieć: nie wpisywać się w rosyjski scenariusz. Polskie państwo nie było w stanie zablokować przemarszu Rosjan. W tej sytuacji trzeba pogodzić się z tym, że on się odbędzie. Wszelkie próby jego zakłócania i blokowania będą wpisywaniem się w punkt pierwszy rosyjskiej listy celów. Nie powinniśmy Rosjanom ułatwiać ich osiągnięcia. W tej kwestii powinien nas obowiązywać bezwzględny pragmatyzm, który tak naprawdę oznacza niedziałanie wbrew własnemu interesowi.

W salonie24.pl Łukasz Warzecha pisze:

Władimir Putin byłby niemądry, gdyby nie spróbował wykorzystać dzisiejszego przemarszu rosyjskich kibiców przez Warszawę dla własnych interesów. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że grupa, która przyjechała do naszego kraju, jest w ten czy inny sposób pod uważnym nadzorem rosyjskich służb. Nadzór oznacza w tym wypadku także możliwość sterowania i przeprowadzania prowokacji. Sceptykom radzę pamiętać, że nie mówimy o normalnym, demokratycznym, europejskim kraju, ale o satrapii, maskującej się pozorami demokracji. Oczywiście jest w tym wszystkim jakiś element autentycznej kibicowskiej organizacji, ale z całą pewnością nie gra głównej roli.

Publicystyka
Dariusz Lasocki: 10 powodów, dla których wstyd mi za te wybory
Publicystyka
Marek Kutarba: Czy polskimi śmigłowcami AH-64E będzie miał kto latać?
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Rząd Tuska prosi się o polityczny Ku Klux Klan i samozwańcze rasistowskie ZOMO
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Nastroje po wyborach, czyli samospełniająca się przepowiednia
Publicystyka
Marek Migalski: Jak prezydent niszczy państwo – cudy nad urną i rosyjskie boty