Myślę, że nie można tego wykluczyć. Pamiętajmy, że to środowisko bardzo zintegrowane, które kształtowało się od dłuższego czasu. Co więc naturalne, powstają więzi, także te nieformalne. (...) Nie przypadkiem używa się określenia "państwo PO na Wybrzeżu". Jasne jest, że naturalne podejrzenia, które się rodzą, gdyby zostały potwierdzone, byłyby dla PO druzgocące. Nie wiem, czy zostanie to dowiedzione, ale trzeba przyznać, że nagromadziło się wiele sygnałów o tych sprawach, które trzeba dziś naświetlać.

Zapytany czy Marcin P. mógł działać bez wiedzy establishmentu PO:

Wiele rzeczy nie mieści się w głowie, jeśli chodzi o działania pojedynczych osób, organizacji, grup nieformalnych. Jednak w Polsce to wszystko jest możliwe. Można założyć, że mechanizmy kontroli, i zwłaszcza samokontroli, są bardzo słabe.

Oleksy mówi o partiach politycznych:

Dopiero kiedy wybuchają afery, a dziennikarze zaczynają tropić różne wynaturzenia, wszyscy nagle mówią, że państwo zawiodło. Strasznie mnie takie stawianie sprawy irytuje. Szczególnie jeśli takie lamenty podnoszą przedstawiciele władzy. A przecież to nie państwo zawiodło, ale ludzie, którzy o władzę walczą, zdobywają ją i otrzymują wynagrodzenie za jej sprawowanie. To tych ludzi trzeba rozliczyć, a cały ten lament, mam wrażenie, ma przykryć odpowiedzialność konkretnych osób.