Robert Górski, czyli kabaretowe wcielenie premiera Tuska, ma ostatnio powody do zmartwienia. Premier bowiem wydaje się realizować misterny plan zniszczenia swojego alter ego. Najpierw postarał się być śmieszniejszym od niego, co pokazał uroczyście otwierając otwartą już wcześniej oczyszczalnie ścieków. Teraz natomiast premier kradnie jego popisowy numer. W jaki sposób to zrobił? Podczas wizyty w Bratysławie u słowackiego premiera Roberta Fico, szczerze przyznał mu, że co jak co, ale od tej polityki to on jednak woli "gałę"
Dużo więcej czasu poświęcam na kibicowaniu i graniu w piłkę, niż na politykę
- powiedział z zawadiackim uśmiechem premier swojemu słowackiemu koledze, sprawiając że satyra stała się rzeczywistością. A biednemu kabareciarzowi zostaje już chyba tylko "haratnąć w gąłę".