Kiedy pani minister Joanna Mucha opuszczała stanowisko szefa ministerstwa sportu, były obawy, że zastąpi ją ktoś, kto posiada wiedzę na temat sportu, przez co nie będzie już okazji do - jak to się teraz fachowo określa - kręcenia beki. Na szczęście obawy te były płonne. Nowy minister, łódzki baron i czołowy "spółdzielca" PO Andrzej Biernat okazuje się bowiem godnym następcą pani Muchy. Pierwsze tego znaki dał już w pierwszym dniu urzędowania, kiedy na brakach w wiedzy przyłapał go Bogdan Rymanowski w TVN24. W jaki sposób? Zapytał po prostu tego entuzjastę igrzysk olimpijskich w Krakowie, kto jest szefem Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego.
Biernat: O, choroba... Był Havelange [Havelange był szefem FIFA, nie MKOl - przyp. osk] , był Samaranch... a teraz, po Samaranchu [Antonio Samaranch odszedł z MKOl 12 lat temu - przyp.osk]? No nie wiem... Ktoś z Azji.
Rymanowski: Rogge. Jacques Rogge, był po Samaranchu. Ale teraz jest inny. Thomas Bach. Niemiec.
Biernat: Ach, Niemiec? No proszę...
Swoją olimpijską wiedzę Biernat potwierdził dziś w rozmowie z Konradem Piaseckim w RMF FM. Tym razem pomylił Lake Placid - położoną w stanie Nowy Jork miejscowość, która gościła igrzyska w 1980 roku, ze znajdującym się tysiące kilometrów na zachód Salt Lake City, miejscem igrzysk z 2002 roku.