CV miał dobre – sprawny lekarz, utalentowany polityk, z dobrymi pomysłami. Problem polegał na tym, że znalazł się w niezręcznej sytuacji, bo realizował program, który wcześniej krytykował.
Ministerstwo Zdrowia pod presją UE przygotowało ustawę o ochronie tkanek związaną z in vitro. Dojdzie do nowej wojny ideologicznej w PO?
Nie sądzę. Myślę, że pan premier dobrze rozegrał całą sprawę, najpierw przyznając dotacje do zabiegów in vitro, a w drugiej kolejności zabierając się za legislację. Mam nadzieję, że uda się tę ustawę zrobić w takim kształcie, żeby nie wywołała konfliktów w PO i zarazem dała pole do popisu skrajnościom w Sejmie.
To jest możliwe?
Tak uważam. W tej ustawie można pominąć najbardziej kontrowersyjną kwestię zarodków, uchwalić tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Gdy się pierwszy raz uchwala ustawę dostosowującą prawo do unijnych wytycznych, to można to zrobić na miękko, a nawet z błędami. Później UE nam zwróci uwagę i trzeba będzie to poprawić. Ale w ten sposób postępuje większość państw członkowskich, przynajmniej w sprawach gospodarczych, na których najlepiej się znam. Niektóre kraje skutecznie i długo opierają się wprowadzeniu prawa unijnego.
A więc chodzi o kupienie czasu?
W tej kadencji nie powinno już dojść do żadnych sporów ideologicznych. Mamy wiele ważniejszych spraw do zrobienia.
Chciałam pana jeszcze spytać o Nagrodę Solidarności, której pomysłodawcą jest minister Radosław Sikorski. „Solidarność" się oburza, że nikt z nimi tej nagrody nie uzgadniał. Senator Jan Rulewski uważa, że skoro wielu ludzi dawnej „Solidarności" żyje w biedzie, to nie wypada przeznaczać dużych kwot na Nagrodę Solidarności. A co pan jako były działacz opozycji o tym sądzi?
Senator Rulewski nie ma się co oburzać, bo jest już w Sejmie ustawa, która wspomoże ludzi „Solidarności". Szczególnie tych, którym się najtrudniej żyje. Ale zgadzam się, że taka nagroda powinna zostać wypracowana w konsensusie ze związkiem zawodowym. Żadnej ujmy by to Sikorskiemu nie przyniosło, gdyby dogadał się w tej sprawie z „Solidarnością". Mimo to cieszę się, że taka nagroda będzie. Ona będzie miała charakter międzynarodowy, a przecież nam wszystkim powinno zależeć na tym, żeby naszą rewolucję rozpropagować za granicą. Żeby symbolem przemian z 1989 roku nie był jedynie upadek muru berlińskiego. Nasze dokonania, które rozpoczęły zmiany w Europie Środkowo-Wschodniej powinny być docenione i sami musimy o to zadbać.