Informacja o Michale Kamińskim na czele lubelskiej listy wyborczej PO do Parlamentu Europejskiego to zdecydowanie najbardziej pocieszna wiadomość dnia. Grzechem w tej sytuacji byłoby nie skorzystać z okazji i przypomnieć, co w analogicznej (choć trzeba przyznać, że nie jest to perfekcyjna analogia) sytuacji mówił sam zainteresowany.
Niestety dzisiaj także mieliśmy do czynienia z zupełnie rynsztokowym zagraniem Platformy Obywatelskiej, kiedy pan poseł Paweł Zalewski, człowiek pozbawiony elementarnego honoru i przyzwoitości, człowiek który został wybrany z list Prawa i Sprawiedliwości po to, by tą partię zdradzić i przejść do PO dzisiaj ogłosił kłamliwie (...) Tak, uważam go za człowieka bez honoru, za człowieka który zdradził listę, którą został wybrany. On powiedział kłamliwe informacje, powiedział że PiS wynajął firmy PR, by rozniecać w Polsce antyniemieckie nastroje. I tu moje pytanie: Herr Zalewski, czy choć odrobina przyzwoitości została Ci jeszcze, i czy jest jakaś granica, którą jesteś w stanie przekroczyć dla obrony niemieckich interesów?
Można tylko domyślać się, co powiedziałby ten Michał Kamiński z 2011 do swojej dzisiejszej persony. Raczej nie uznałby siebie wtedy za "uchodźcę z PiS", za którego uważa go szef naszej dyplomacji Radosław Sikorski.
Witam na listach PO do PE kolejnego uchodźcę politycznego z PiS. Wobec kryzysu na UKR potrzebujemy w UE mocnej reprezentacji ws. Wschodu.
Nie wszyscy jednak uważają nowy alians za tak pocieszny, jakim się na pierwszy rzut oka wydaje. Oddajmy głos Michałowi Karnowskiemu w "wPolityce.pl"